Centrum für Europäische Politik przeanalizowało „Strategię jednolitego rynku cyfrowego dla Europy”, dzięki której – zdaniem Komisji Europejskiej – UE ma stać się „liderem gospodarki cyfrowej”, a europejska gospodarka może powiększyć się o 250 mld euro w latach 2014–2019. Według Brukseli kluczowe dla konkurencyjności UE jest zbudowanie „gospodarki opartej na danych” (data economy). Ogromne braki w europejskim cyfrowym obrocie gospodarczym pokazują badania przytaczane przez samą Komisję: przykładowo, mimo upowszechnienia się Internetu „jedynie 7 proc. MŚP w UE prowadzi sprzedaż transgraniczną”, a ponadto „mniej niż 4 proc. wszystkich filmów wideo na żądanie w UE jest dostępnych w obrocie transgranicznym”. Aby rozwinąć europejską gospodarkę cyfrową, Komisja proponuje inicjatywy zwalczające takie przeszkody w przepływie danych między państwami UE jak zróżnicowanie prawa autorskiego między państwami członkowskimi, istniejący w niektórych państwach „obowiązek przechowywania danych na ich terytorium” czy brak ogólnoeuropejskich standardów dotyczących bezpieczeństwa danych przechowywanych w tzw. chmurze. Ponadto UE proponuje także normalizację w zakresie nowych technologii dotyczących m.in. „e-zdrowia, e-transportu i płatności mobilnych”. Oprócz powyższych zmian, istotnych przede wszystkim dla przedsiębiorstw i konsumentów, Komisja planuje rozwinięcie tzw. interoperacyjności, która oznacza przede wszystkim „bardziej efektywne połączenia między państwami i społecznościami oraz między służbami i organami publicznymi. Usługi e-administracji tworzone w różnych państwach członkowskich nie powinny powstawać w oderwaniu od siebie, lecz być w stanie komunikować się między sobą”.
Zdaniem ekspertów Centrum für Europäische Politik niektóre z proponowanych przez Komisję Europejską rozwiązań są dobre, a niektóre mogą budzić obawy. Do korzystnych planów należy usunięcie za pomocą unijnej legislacji barier w przepływie danych między państwami członkowskimi. „Restrykcje nałożone przez państwa członkowskie na transgraniczny przepływ danych powodują wzrost kosztów, ponieważ dane nie mogą być gromadzone, przechowywane i przetwarzane w takich lokalizacjach, w których byłoby to najbardziej efektywne. (…) Pozwolenie na swobodny przepływ danych wewnątrz UE – czyli zbudowanie gospodarki opartej na danych – może przyczynić się do znaczącej redukcji kosztów”. Eksperci niemieckiego think–tanku zwracają jednak uwagę, że takim rozwiązaniom powinien towarzyszyć wzrost bezpieczeństwa danych. Centrum für Europäische Politik przestrzega także przed pokusą nadmiernej regulacji, zarówno w zakresie normalizacji technicznej, jak i zasad prowadzenia działalności gospodarczej w internecie, w tym odpowiedzialności firm przed konsumentami. Jak piszą eksperci CEP, decydenci często nie posiadają wiedzy o specyfice rynków, które chcą regulować. Z tego powodu „powstaje ryzyko nadmiernej normalizacji, (…) która może krępować rozwój nowych technologii”. Unia Europejska powinna również zadbać o to, żeby regulacje dotyczące np. firm odpowiedzialnych za dane przechowywane w chmurze czy za elektroniczne usługi związane ze zdrowiem czy transportem nie ograniczały konkurencji między tymi przedsiębiorstwami oraz nie limitowały nadmiernie swobody zawierania umów z konsumentami. Pozytywnie eksperci Centrum für Europäische Politik odnoszą się do zawartego w planie Komisji Europejskiej rozwoju e-administracji. Szczególnie godna uwagi jest ich zdaniem zaproponowana przez Komisję zasada jednorazowości. Obecnie, jak pisze Komisja, „tylko w 48 proc. przypadków administracja publiczna wykorzystuje informacje o obywatelu lub przedsiębiorstwie, które są już do jej dyspozycji, zamiast ponownie o nie pytać”. Utworzenie systemu pozwalającego na bezpieczny ponowny przepływ między urzędami elektronicznych dokumentów już raz dostarczonych przez obywateli i przedsiębiorstwa ograniczy biurokrację oraz zredukuje koszty ponoszone przez obywateli i firmy w związku z wymogiem ponownego dostarczania dokumentów.
Komentarz Anny Czepiel, analityka FOR:
W przeciwieństwie do wielu innych unijnych programów, opartych m.in. na subsydiowaniu zatrudnienia i finansowaniu nierentownych projektów gospodarczych, działania na rzecz budowy unijnego rynku cyfrowego rzeczywiście mogą dać impuls do rozwoju europejskiej gospodarki i wzrostu liczby miejsc pracy. O potencjale wspólnego rynku cyfrowego świadczy prognoza Komisji Europejskiej, zgodnie z którą dzięki jego budowie do 2019 roku może powstać około 500 tys. miejsc pracy. Planowane przez Komisję działania takie jak ograniczenie prawnych i technicznych barier świadczenia przez europejskie firmy usług elektronicznych w pozostałych krajach UE są bowiem odpowiedzią na realne problemy przedsiębiorców i konsumentów. W dodatku, mimo że wiele wypowiedzi unijnych i krajowych polityków o konieczności rozwoju e-administracji pozostaje pustymi sloganami, to tym razem Komisja Europejska zaproponowała istotny konkret w postaci zakazania urzędom żądania od obywateli i przedsiębiorstw dokumentów, które już wcześniej zostały administracji państwowej dostarczone. Z drugiej strony, niestety słuszne są obawy przed wprowadzaniem w ramach budowy jednolitego rynku cyfrowego nadmiernych regulacji i ograniczaniem swobody funkcjonowania firm zajmujących się np. przechowywaniem danych czy e-płatnościami, zwłaszcza że odpowiedzialni za przygotowanie konkretnych rozwiązań prawnych brukselscy urzędnicy to osoby często nie mające odpowiednich kompetencji, aby ocenić realia rynkowe. Ponadto, wprowadzając skądinąd bardzo potrzebne przepisy tworzące europejski rynek cyfrowy poprzez m.in. ułatwienie przepływu danych, Unia Europejska powinna także pamiętać o zapewnieniu wystarczającej ochrony danych osobowych. Jak podaje sama Bruksela, „72 proc. użytkowników internetu martwi to, że są nakłaniani do podawania zbyt dużych ilości danych osobowych”.