Prezes NBP Adam Glapiński podczas czerwcowej konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej powiedział: „Środki z KPO tak naprawdę – upraszczając – nie mają żadnego znaczenia. Liczyliśmy, że to około 0,3 punktu procentowego co roku w tempie wzrostu. Przy naszym wysokim tempie to niezauważalne. Wpływ na poziom życia – zerowy”. Nie jest to pierwsza wypowiedź Glapińskiego bagatelizująca oddziaływanie środków KPO na polską gospodarkę. Na przykład podczas konferencji w marcu br. prezes NBP stwierdził: „Gdyby nawet się opóźniał napływ środków z UE na KPO, nie będzie to miało żadnego wpływu na wzrost gospodarczy”. Podczas tej samej konferencji Glapiński o środkach z KPO powiedział: „To dla Polaka nic nie znaczy, to ważne tylko w debacie politycznej, bo ktoś komuś chce przyłożyć. Tym w ogóle nie należy się interesować”.
Polska w ramach KPO ma otrzymać w sumie ok. 57 mld euro, z czego 22,5 mld euro w formie bezzwrotnych dotacji (39,5% środków z KPO) oraz 34,5 mld euro w postaci pożyczek (60,5%). Wszystkie środki z KPO należy wykorzystać do końca sierpnia 2026 roku. Komisja Europejska w październiku 2022 roku wstrzymała jednak wypłatę środków z KPO dla Polski w związku z sytuacją w sądownictwie i nieprzestrzeganiem przez nasz kraj standardów praworządności.
Prezes Glapiński, mówiąc, że środki KPO są bez znaczenia, bo „to około 0,3 punktu procentowego co roku w tempie wzrostu”, dopuszcza się poważnych nieścisłości. Zgodnie z prognozą Ministerstwa Finansów realny wzrost PKB w 2023 roku wyniesie 0,9%, w 2024 roku będzie to 2,8%, a w 2025 roku 3,2%. Gdy do wartości tych dodamy „0,3 punktu procentowego” Glapińskiego, to okaże się, że tempo wzrostu gospodarczego w Polsce byłoby większe odpowiednio o 33,3%, 10,7% oraz 9,4%. Wbrew opinii prezesa Glapińskiego pieniądze z KPO mogą zatem w pewnym stopniu wspomóc polską gospodarkę. Aczkolwiek środki te nie zastąpią koniecznych reform.
W Polsce niezbędne jest przede wszystkim zrównoważenie finansów publicznych, gdyż polski dług publiczny lawinowo rośnie. W latach 2015–2022 wydatki publiczne w Polsce w ujęciu realnym zwiększyły się o 38%. Na koniec II kwartału 2023 roku dług publiczny Polski liczony według metodologii unijnej, tj. z uwzględnieniem zadłużenia państwa również poza budżetem i sektorem finansów publicznych, wyniósł 1,581 bln zł. W stosunku do końca 2022 roku wzrósł on aż o 69 mld zł. W II kwartale 2023 roku dług publiczny odpowiadał 49,7% PKB, podczas gdy w 2022 roku było to 49,1% PKB, a w 2021 roku 51,9%. Mogłoby wydawać się więc, że relacja długu publicznego w stosunku do PKB relatywnie zmniejsza się, aczkolwiek taki stan wynika z wysokiej inflacji, a spadek relacji długu do PKB na skutek inflacji to w praktyce spłacanie długu ukrytym podatkiem inflacyjnym. Dodatkowo na skutek wzrostu stóp procentowych rosną koszty obsługi długu publicznego. W 2022 roku wyniosły one 32,7 mld zł, co stanowiło 1,1% PKB oraz 6,3% wydatków budżetowych. Rok wcześniej obsługa długu publicznego była niższa, ponieważ kosztowała 25,9 mld zł, co odpowiadało 1% PKB i 5% wydatków budżetowych. Według prognoz Komisji Europejskiej w 2023 i 2024 roku Polska będzie płaciła najwyższe odsetki od długu publicznego spośród wszystkich państw członkowskich UE.
Pełna treść publikacji znajduje się w pliku do pobrania poniżej.
Kontakt do autora:
Paweł Janukowicz, dr n. społ. w dyscyplinie ekonomia i finanse
[email protected]