Forum Obywatelskiego Rozwoju

2016-04-07

W jednej ze swoich najnowszych analiz Centrum für Europäische Politik omawia plan Komisji Europejskiej z grudnia 2015 roku na rzecz utworzenia tzw. gospodarki cyrkularnej (zwanej również gospodarką o obiegu zamkniętym), czyli opartej na jak najdłuższym ponownym wykorzystywaniu surowców. Według idei gospodarki cyrkularnej należy dążyć do tego, aby odpady nie były wyrzucane raz na zawsze na wysypisko śmieci, bez możliwości ponownego ich zastosowania. Jak twierdzi Komisja Europejska, cały „cykl życia” produktu – od projektu przez produkcję po użytkowanie i utylizację – powinien służyć temu, aby pozostałości przedmiotu mogły nadal „krążyć” w gospodarce.

Dlatego według Brukseli należy wprowadzić różne nowe rozwiązania. Po pierwsze, trzeba tak poprawić tzw. dyrektywę o ekoprojekcie z 2009 r., aby poza istniejącymi już wymogami energetycznymi wprowadzić do niej obowiązek projektowania produktów zgodnie z zasadami gospodarki cyrkularnej – w celu poprawienia ich „trwałości, możliwości naprawy, możliwości ponownego użycia oraz podatności recyklingowej lub identyfikowalności niektórych materiałów lub substancji”. W pierwszej kolejności te nowe wymogi mają objąć telewizory i monitory komputerów, jednak planowane jest także rozszerzenie tych obowiązków na kolejne rodzaje produktów. Jednym z kluczowych rozwiązań w tym polepszaniu „cyrkularności” produktów ma być, jak piszą eksperci CEP, wprowadzenie przez Brukselę przepisów, które ułatwią państwom członkowskim zobowiązywanie producentów do ponoszenia kosztów zarządzania gospodarką odpadami po sprzedawanych przez nich produktach. Innymi słowy, firmy, których produkty będą nie dość „cyrkularne”, będą musiały ponosić większe koszty produkcji. „Cena jest kluczowym czynnikiem wpływającym na decyzje zakupowe, zarówno w ramach łańcucha wartości i u konsumentów końcowych. Zachęca się zatem państwa członkowskie do przewidzenia bodźców i korzystania z instrumentów ekonomicznych, takich jak podatki, celem zapewnienia, aby ceny produktów lepiej odzwierciedlały koszty środowiskowe. Aspekty związane z gwarancjami, takie jak okres gwarancji prawnej i przeniesienie ciężaru dowodu, również stanowią istotny element układanki, jaką jest konsumpcja. (…) Komisja zajmie się takimi kwestiami” – czytamy w unijnym dokumencie.

To jednak nie wszystko. Komisja Europejska chce także wprowadzić wspólne unijne standardy dotyczące jakości ponownie używanych surowców, co zdaniem Brukseli ma doprowadzić do wzrostu popularności surowców „z drugiej ręki” wśród europejskich producentów. Komisja podkreśla także, że alarmująca jest obecna sytuacja, w której 50 proc. odpadów plastikowych trafia na wysypiska śmieci. Bruksela planuje zatem – na razie bez szczegółów – wprowadzenie przepisów, które mają doprowadzić do zwiększenia skali ponownego wykorzystywania plastikowych odpadów oraz do ograniczenia zawierania w plastiku substancji niebezpiecznych dla zdrowia i środowiska. Zainteresowanie Komisji budzi także problem odpadów żywnościowych. Władze Unii chcą wprowadzić wspólne europejskie zasady dotyczące mierzenia skali tych odpadów, a także wspólnotowe przepisy, które po pierwsze ułatwią przekazywanie żywności na cele charytatywne w celu zapobieżenia marnotrawieniu jedzenia, a po drugie zwiększą możliwości wykorzystywania odpadów żywnościowych do karmienia zwierząt. Bruksela planuje także do 2020 roku przeznaczyć na inwestycje związane z gospodarką cyrkularną 650 mln euro z programu „Horizon 2020” oraz 5,5 mld euro z funduszy strukturalnych. Urzędnicy KE zakładają, że rozwój gospodarki cyrkularnej może przynieść co najmniej 170 tys. miejsc pracy do roku 2035.

Propozycje Komisji Europejskiej nie budzą jednak optymizmu ekspertów Centrum für Europäische Politik. Choć popierają oni ułatwienie odsprzedaży surowców przeznaczonych do ponownego użycia oraz politykę przeciwdziałania marnotrawstwu żywności, co ma się dokonać dzięki harmonizacji unijnych zasad w tych obszarach, to uważają, że proponowane przez KE zmiany prawne ograniczą przedsiębiorcom i konsumentom wolność wyboru. „Dodatkowe regulacje dotyczące tzw. ekoprojektu zredukują producentom możliwości związane z projektowaniem produktów, a konsumentom zmniejszą liczbę dostępnych na rynku opcji” – piszą autorzy analizy CEP, Moritz Bonn i Götz Reichert. Wskazują, że zapowiedź wprowadzenia przez UE wymogów dotyczących „ponownej używalności” czy „naprawialności” produktów zakłada „wysoki poziom arbitralności”. To zaś tworzy ryzyko powstania nieelastycznych przepisów, które nie przystają do życia codziennego i mogą być niepotrzebnym obciążeniem dla przedsiębiorców. Co więcej, eksperci CEP zwracają także uwagę, że te zapowiadane nowe, potencjalnie oderwane od rzeczywistości regulacje produktów wcale nie pomogą też konsumentom: „Komisja powinna wymienić przypadki, w których ta rzekoma niewystarczająca trwałość czy naprawialność produktów rzeczywiście sprawia kłopoty, ponieważ trwałość czy możliwość naprawy są takimi cechami produktu, których konsumenci mogą się już dziś na różne sposoby domagać”. Zapewnia to po prostu wolny rynek, prawo podaży i popytu.

Komentarz Anny Czepiel, analityka FOR:

Konieczność walki z niebezpiecznymi rozkładającymi się plastikowymi odpadami, z trudnością z odsprzedażą surowców na europejskim rynku czy z marnotrawionymi górami żywności rzeczywiście wymaga reakcji nawet na poziomie Unii Europejskiej. Można jednak mieć wrażenie, że skala działań UE na rzecz „gospodarki cyrkularnej” jest nadmierna, przez co mogą one poważnie zaszkodzić fundamentom Unii, czyli swobodnemu europejskiemu handlowi i przedsiębiorczości oraz poszanowaniu indywidualnych swobód.

Po pierwsze, oprócz skrytykowanego przez Centrum für Europäische Politik ograniczenia możliwości wyboru produktów, warto wspomnieć o groźnej dla europejskiego wolnego i wspólnego rynku zachęcie Komisji do różnicowania firmom obciążeń podatkowych ze względu na poziom potencjalnej „cyrkularności” ich produktów, czy też do wprowadzania innego rodzaju kar dla przedsiębiorców za to, że ich produkty nie są wystarczająco „trwałe” i „naprawialne”. Mglistość tych pojęć najpewniej spowoduje w firmach dodatkowe obciążenia finansowe i problemy interpretacyjne. Skutkiem wymierzanych producentom kar za niedostateczną „cyrkularność” produktu może być z kolei szkodliwy dla konsumentów wzrost cen, jak również ograniczenie wyboru towarów będące skutkiem wycofania się niektórych firm z rynku.

Po drugie, przesadna i skutkująca aż czterema projektami dyrektyw uwaga, którą unijne władze poświęcają „gospodarce cyrkularnej” wynika zapewne stąd, że jest to obecnie modne pojęcie, podobnie jak „zrównoważony rozwój” czy CSR (tzw. „społeczna odpowiedzialność biznesu”). Warto jednak przyjrzeć się tej idei ze zdrowym sceptycyzmem. Podejrzenie budzi na przykład pewna niechęć zwolenników gospodarki cyrkularnej do własności prywatnej. Idea gospodarki o obiegu zamkniętym zakłada bowiem zmniejszenie roli posiadania produktów na własność na rzecz pożyczania czy wymieniania się potrzebnymi rzeczami. Ten pomysł, który sam w sobie nie jest negatywny, może prowadzić do wprowadzenia pewnych rozwiązań prawnych podkopujących europejską wartość, jaką jest pochwała i ochrona własności prywatnej. Realizacja idei gospodarki cyrkularnej może także stać się dla Komisji Europejskiej uzasadnieniem dla dokonywania szczegółowej ingerencji w życie Europejczyków, co podkopuje kolejny europejski fundament – poszanowanie indywidualnych swobód, ograniczony zakres wtrącania się władz w życie obywateli. To, że propozycje związane z gospodarką cyrkularną prowadzą do takiej szczegółowej ingerencji, pokazuje opublikowany właśnie w ramach unijnego planu na rzecz gospodarki o obiegu zamkniętym projekt nowelizacji dyrektywy o odpadach i odpadach opakowaniowych: nowe prawo ma pozwolić Unii zajmować się już nie tylko papierem opakowaniowym, opakowaniami płyt CD i doniczkami kwiatowymi, ale także „wszelkimi opakowaniami lub materiałami opakowaniowymi” z papieru, tektury, szkła czy aluminium, których losy i możliwość trafienia na wysypisko mają być poddane ścisłej kontroli.

Zatem skoro Unia Europejska swoim etatystycznym pomysłem na gospodarkę cyrkularną zamierza podkopywać europejskie wolnościowe wartości, to istnieje ogromne ryzyko, że mimo iż dofinansowane przez UE inwestycje z zakresu gospodarki cyrkularnej mogą rzeczywiście przynieść 170 tys. miejsc pracy, to znacznie więcej miejsc zatrudnienia zostanie zlikwidowanych, w wyniku nadmiernych obciążeń płynących z Brukseli.