Synteza:
- Rada Polityki Pieniężnej pod przewodnictwem Adama Glapińskiego po raz drugi z rzędu obniżyła stopy procentowe, tym razem o 25 punktów bazowych. Tymczasem Europejski Bank Centralny we wrześniu podniósł stopy, a Rezerwa Federalna zapowiedziała, że obniżki są mało prawdopodobne przed drugim kwartałem przyszłego roku.
- Szybki szacunek inflacji za wrzesień (8,2%), mimo że sztucznie zaniżony przez politykę cenową Orlenu, rządowe zamrożenie cen energii i zerowy VAT na żywność, nie wskazuje wcale na to, że sytuacja jest pod kontrolą. Cel inflacyjny NBP to 2,5% (z dopuszczalnym odchyleniem ± 1 p.p.), co oznacza, że obecnie inflacja jest ponad trzykrotnie wyższa od celu.
- Dwie ostatnie decyzje RPP wpisują się w kalendarz wyborczy. Władze monetarne próbują wywrzeć wrażenie przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi, że inflacja jest pod kontrolą. Jednak inflacja w Polsce ma pozostać bardzo wysoka również w przyszłym roku. Prognoza Komisji Europejskiej wskazuje, że będzie miała najwyższą inflację w Unii Europejskiej (średniorocznie 6,1%), a rząd w założeniach do projektu ustawy budżetowej na 2024 rok przewiduje średnioroczny wzrost poziomu cen ona poziomie 6,6%.
Rada Polityki Pieniężnej pod przewodnictwem Adama Glapińskiego po raz drugi z rzędu podjęła decyzję o obniżeniu stóp procentowych, tym razem o 25 punktów bazowych. Stopa referencyjna NBP jest obecnie niższa o 1 p.p. niż na początku września. Tymczasem amerykańska Rezerwa Federalna jeszcze w lipcu tego roku podnosiła stopy, a ostatnio zapowiedziała, że ewentualne obniżki są mało prawdopodobne przed drugim kwartałem przyszłego roku. Europejski Bank Centralny postanowił we wrześniu podnieść stopy procentowe o 25 punktów bazowych.
Zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w strefie euro inflacja jest o wiele niższa niż w Polsce. Według sierpniowego odczytu w Stanach Zjednoczonych poziom cen wzrósł w sierpniu rok do roku o 3,7%, a w strefie euro – o 4,3%. W Polsce w sierpniu inflacja wyniosła 10,1%, a we wrześniu – 8,2%.
Zupełnie inną politykę pieniężną prowadzi też czeski bank centralny, który wciąż utrzymuje bazową stopę procentową na poziomie 7% i nie zamierza luzować polityki pieniężnej do czasu, gdy inflacja trwale zejdzie w okolice celu (który w Czechach wynosi 2%). Czechy prowadzą też ostrożniejszą politykę fiskalną. W tym roku deficyt ma wynieść tam 3,6% PKB, a w przyszłym – 3% PKB. Tymczasem tegoroczny deficyt w Polsce to 5% PKB, a przyszłoroczny według projektu budżetu – 4,5% PKB.
Szybki szacunek inflacji za wrzesień (8,2%), mimo że sztucznie zaniżony przez politykę cenową Orlenu, rządowe zamrożenie cen energii i zerowy VAT na żywność, nie wskazuje wcale na to, że sytuacja jest pod kontrolą. Za sprawą manipulacji Orlenu ceny paliw są w Polsce najniższe w Unii Europejskiej. Jak szacują ekonomiści mBanku, samo to mogło obniżyć inflację we wrześniu o 0,6 p.p. Nie ulega też większej wątpliwości, że celem prowadzonej przez Orlen „promocji” jest zwiększenie szans na wygraną Prawa i Sprawiedliwości w wyborach. A po wyborach ceny paliw zostaną urealnione, czyli skokowo wzrosną. Innym z czynników podtrzymujących inflację na nierealnym poziomie są mrożone w dalszym ciągu ceny energii czy też utrzymywany czasowo zerowy VAT na żywność, który teoretycznie ma obowiązywać jedynie do końca roku.
Pełna treść publikacji znajduje się w pliku do pobrania poniżej.
Kontakt do autorów:
Marcin Zieliński, prezes zarządu i główny ekonomista FOR
[email protected]
Gabriel Hawryluk, młodszy analityk ekonomiczny FOR
[email protected]