Przedmiotem najnowszej analizy Centrum für Europäische Politik jest unijna propozycja ograniczenia ilości odpadów z tworzyw sztucznych. Propozycja ta, zawarta w komunikacie ze stycznia 2018 r., powstała w ramach istniejącego od 2015 r. planu utworzenia w UE tzw. gospodarki o obiegu zamkniętym (circular economy) – gospodarki, która unika powstawania nieużytecznych odpadów tak bardzo, jak to tylko możliwe. Tym razem Unia chce sprawić, żeby recyklingowi podlegało niemal 100 proc. – a nie tylko 30 proc. – z około 25 mln ton odpadów plastikowych, jakie corocznie są wytwarzane w europejskiej gospodarce. Nie bez znaczenia jest fakt, że rocznie nawet 500 ton plastikowych odpadów z terytorium UE ląduje w oceanach.
Aby tworzywa sztuczne podlegały „zamkniętemu obiegowi”, Komisja Europejska proponuje listę aż 42 działań, począwszy od kampanii społecznych, poprzez finansowanie ze środków unijnych nowoczesnych systemów zarządzania odpadami, aż po wprowadzenie nowych przepisów do obligatoryjnego przestrzegania przez wszystkie przedsiębiorstwa w UE. Jednym z pomysłów, które wydają się najbardziej wpływać na wolność gospodarczą, jest utworzenie w ramach dyrektywy „ekoprojektowej” („Ecodesign”) obowiązkowych wytycznych dla producentów, jak powinni oni projektować produkty z plastiku, żeby nadawały się one do recyklingu. Warto przytoczyć tu dłuższy fragment z dokumentu KE: „[Komisja] dąży do opracowania, w stosownych przypadkach, wymogów dotyczących produktów w ramach dyrektywy w sprawie ekoprojektu. (…) Ułatwi to poddawanie recyklingowi tworzyw sztucznych wykorzystywanych w szeregu urządzeń elektrycznych i elektronicznych. Komisja zaproponowała już obowiązkowe wymogi dotyczące projektowania i oznakowania produktów, aby ułatwić bezpieczny demontaż, ponowne użycie i recykling wyświetlaczy elektronicznych (…) [oraz] oznakowanie dużych części z tworzyw sztucznych, aby ułatwić sortowanie, projektowanie opakowań z tworzyw sztucznych z myślą o recyklingu”.
Jak komentują autorzy analizy CEP, Moritz Bonn i Götz Reichert, „przepisy ekoprojektowe mogą stanowić znaczną interwencję w wolność przedsiębiorstw do tworzenia swoich własnych produktów”. Think-tank zauważa także, że Komisja Europejska, chcąc zwiększyć popyt przedsiębiorstw na tworzywa znajdujące się w ponownym obiegu (tzw. recyklaty), nie tylko chce m.in. przeprowadzać kampanie informacyjne czy wyznaczyć przejrzyste kryteria jakości, jakie musiałyby spełniać plastikowe recyklaty, lecz także zamierza rozważyć „działania regulacyjne” mające na celu nakazanie firmom stosowanie recyklatów w procesie produkcji: „Komisja, przed podjęciem decyzji dotyczącej ewentualnych działań regulacyjnych, rozpocznie ogólnounijną kampanię podejmowania zobowiązań, która ma zagwarantować zastosowanie do 2025 r. 10 mln ton tworzyw sztucznych pochodzących z recyklingu w nowych produktach na rynku UE. Aby szybko osiągnąć konkretne rezultaty, powyższe działanie kieruje się zarówno do podmiotów prywatnych, jak i publicznych, które zachęca się do podejmowania konkretnych zobowiązań do czerwca 2018 r.”. Analitycy Centrum für Europäische Politik widzą tu ryzyko wprowadzenia kolejnego rozwiązania naruszającego wolność gospodarczą i wolną konkurencję: jeżeli nie powiedzie się „miękki” nacisk na przedsiębiorstwa, UE dopuszcza możliwość legislacyjnego narzucenia firmom obowiązku używania recyklatów. Jak komentują autorzy dokumentu, „przepisy takie jak wymaganie od przedsiębiorstw, aby pozyskiwały konkretną ilość plastikowych recyklatów, są znacznym naruszeniem swobody prowadzenia działalności gospodarczej i mogą mieć negatywny wpływ na jakość produktów i opakowań z tworzyw sztucznych, ponieważ przedsiębiorstwa muszą być w stanie na własną rękę zadecydować, czy plastikowe recyklaty mają wystarczającą jakość, aby zostać użyte w produktach i opakowaniach tworzonych przez te przedsiębiorstwa”.
„Aby ograniczyć niepotrzebne wytwarzanie odpadów z tworzyw sztucznych, szczególnie odpadów z artykułów jednorazowego użytku lub nadmiernych opakowań, można opracować dodatkowe środki na poziomie UE i krajowym” – to kolejna rzecz, którą stwierdza Komisja Europejska w swoim komunikacie. Analitycy Centrum für Europäische Politik kontrargumentują: zwracają uwagę, że proponowany przez UE zakaz stosowania produktów jednorazowych – jak plastikowe kubki czy sztućce – ograniczy wolność konsumentów, tak jak stało się to w przypadku (dobrze znanego też polskim konsumentom) unijnego zakazu otrzymywania przez klientów sklepów darmowych plastikowych toreb. „Publiczne regulacje mające na celu ograniczanie dostępności produktów plastikowych jednorazowego użytku – na wzór obowiązujących już regulacji dotyczących plastikowych toreb – będą mieć negatywny wpływ na wolność wyboru konsumenta, a także będą lekceważyć zasadę, że to zanieczyszczający [przedsiębiorstwo] płaci za zanieczyszczenie. Używanie produktów [np. sztućców] jednorazowego użytku nie stanowi problemu dla środowiska, o ile odpad zostanie wyrzucony w odpowiednim miejscu” – piszą autorzy analizy.
Nie wszystkie aspekty propozycji Komisji Europejskiej spotkały się z krytyką think-tanku. Przykładowo, Centrum für Europäische Politik z optymizmem zauważa, że przedsięwzięcia UE dotyczące ograniczania odpadów z tworzyw sztucznych sprawią, że morza i oceany będą czystsze. Ponadto, jak piszą analitycy, proponowane przez Komisję Europejską „ujednolicone, ogólnounijne definicje «biodegradowalnego tworzywa sztucznego» oraz «tworzywa sztucznego nadającego się do kompostowania» mogą zapobiegać umieszczaniu na produktach mylących informacji, a dzięki temu ułatwiać konsumentom właściwe wyrzucanie produktów czy opakowań”. Analitycy CEP uznają także, że zasada pomocniczości nie stoi na przeszkodzie, aby Unia zajmowała się problemem odpadów z tworzyw sztucznych – sprawa ma bowiem wymiar transnarodowy: produkty z tych tworzyw są sprzedawane na unijnym rynku wewnętrznym oraz mogą łatwo ulec przemieszczeniu się między różnymi krajami.
Komentarz Anny Czepiel, analityka FOR:
Wśród działań proponowanych przez Komisję Europejską w dziedzinie gospodarowania odpadami można wymienić te, które są słuszne, oraz te, które tworzą ryzyko ataku na wolność zarówno przedsiębiorstw, jak i konsumentów – każdego z nas. Ryzykowne jest choćby to, że UE będzie mogła mieć wpływ na to, z czego i w jakim kształcie będzie wykonany tablet, czy też to, że Unia rozważa zakaz udostępniania konsumentom plastikowych sztućców i kubków przez lokale gastronomiczne. Odpowiedź na pytanie, skąd ten radykalizm przepisów, brzmi: w przypadku UE nie wystarczy powiedzieć, że dąży ona do tego, aby tworzywa sztuczne były „bardziej przyjazne” środowisku – instytucje unijne przyznają się bowiem do celu dużo radykalniejszego: „zapewnienia, by do 2030 r. wszystkie opakowania z tworzyw sztucznych wprowadzane do obrotu w UE mogły być ponownie użyte lub poddane recyklingowi” (cytat z komunikatu Komisji Europejskiej o sygnaturze COM(2018)28 final). Niepokój budzi także fakt, że Komisja Europejska chce wprowadzić „bardziej zharmonizowane zasady dotyczące stosowania rozszerzonej odpowiedzialności producenta” – czyli sytuacji, w której producent danego towaru jest odpowiedzialny również za to, co dzieje się z tym, kiedy produkt będzie już odpadem (można tu pokusić się o stwierdzenie, że normalnym wymogiem powinna być po prostu „odpowiedzialność”, a nie „rozszerzona odpowiedzialność”). Jako słuszną propozycję UE można zaś wspomnieć ograniczenie stosowania mikrodrobin plastiku (mających średnicę poniżej 5 mm): drobiny te po dostaniu się do morza przedostają się bowiem do organizmów ryb i ptaków, narażając je na śmierć.