Z najnowszych badań przeprowadzonych przez Centrum für Europäische Politik wynika, że mimo istnienia wspólnego unijnego rynku, europejskie przedsiębiorstwa nadal nie mogą w pełni swobodnie działać w państwach UE innych niż swój kraj pochodzenia. Winę ponoszą tutaj rządy krajowe, które wprowadzają bariery dyskryminujące firmy z innych państw Unii. Problem ten najbardziej daje się we znaki Polsce, Czechom, Słowacji i Węgrom: jak można przeczytać w raporcie CEP, którego autorami są Matthias Kullas i Till Brombach, „Działając na wewnętrznym rynku UE, 59 proc. przedsiębiorstw napotyka na bariery w postaci krajowych restrykcji. Jednak w porównaniu z innymi państwami członkowskimi UE, przedsiębiorstwa z krajów Grupy Wyszehradzkiej są znacznie bardziej narażone na uszczerbek spowodowany takimi barierami”. Podczas gdy tylko 8 proc. przedsiębiorstw funkcjonujących w pozostałych krajach Wspólnoty wskazało na znaczne poszkodowanie przez krajowe restrykcje, to o znacznym poszkodowaniu mówi aż 25 proc. firm działających na obszarze państw Grupy Wyszehradzkiej.
Jak wynika z badań CEP, „uczestnicy badań wskazali, że jeżeli sprzedają produkty z innych państw UE, ich działalność jest szczególnie hamowana przez wymogi, które nakładają na te firmy obowiązek sprzedaży pewnej ilości lokalnych produktów”. Skarży się na to 28 proc. przedsiębiorstw pytanych przez think-tank. Ponadto 32 proc. firm pada ofiarą nakładanego przez krajowe rządy obowiązku „promowania lokalnych produktów”, czyli produktów pochodzących z kraju, na terenie którego zagraniczna firma podejmuje działalność. Autorzy raportu alarmują, że w przeciwieństwie do innych barier, restrykcje w postaci minimalnych kwot sprzedaży lokalnych produktów oraz obowiązku promowania krajowych produktów „znacząco wzrosły od 2012 roku”. Na obowiązek sprzedaży wyznaczonej przez państwo ilości produktów lokalnych skarżyły się przedsiębiorstwa działające w Rumunii (aż 100 proc.), Bułgarii (75 proc.), Niemczech (50 proc.), Słowacji (33 proc.) czy Polsce (25 proc.). Jednocześnie badania potwierdzają, że gdyby te wymogi zostały zniesione, firmy dokonałyby ekspansji swojej działalności: „Połowa uczestników badań, którzy stwierdzili, że są w małym stopniu poszkodowani przez wymóg sprzedaży określonej liczby produktów lokalnych, oferowałoby więcej produktów z innych państw Unii Europejskiej, jeżeli ten typ barier zostałby wyeliminowany. Wśród uczestników, którzy skarżyli się na poszkodowanie w znacznym stopniu, odsetek ten wynosi aż 89 proc.”. Podobnie jest w przypadku potencjalnego zniesienia obowiązku promocji lokalnych produktów: tu odsetek ten wynosi odpowiednio 50 proc. i 87 proc. Restrykcje te dotyczą zwłaszcza rynku żywności: „O ile 22 proc. uczestników badań z branży żywności stwierdziło, że w dużym stopniu jest poszkodowanych przez obowiązek promocji krajowych produktów, to żaden z uczestników spoza branży żywnościowej nie podzielał tej opinii” – piszą analitycy.
W odniesieniu do pozostałych rodzajów barier, analitycy CEP stwierdzają m.in., że „firmy z innych krajów UE, które działają w krajach Grupy Wyszehradzkiej, są bardziej narażone na dyskryminację ze strony urzędników przeprowadzających kontrole w porównaniu z firmami z krajów UE, które dokonały zagranicznej ekspansji w innych niż Grupa Wyszehradzka krajach Wspólnoty”.
W przypadku jednego z analizowanych państw – Rumunii – zebrana ilość danych była wystarczająca, aby poświęcić jej osobny podrozdział. Zgromadzone dane dotyczące tego nowego państwa członkowskiego UE pozwalają sformułować zarówno negatywne, jak i pozytywne wnioski. „Podczas gdy wszystkie firmy działające w Rumunii wskazały, że nasiliła się bariera w postaci wymogu sprzedaży minimalnej ilości lokalnych produktów, to jedynie 7 proc. firm działających w innych krajach UE podzielało to zdanie w odniesieniu do swojego kraju działalności” – piszą autorzy analizy Centrum für Europäische Politik. W Rumunii przedłużył się także czas potrzebny na uzyskanie stosownych pozwoleń administracyjnych związanych z prowadzeniem działalności przez przedsiębiorstwa z innych krajów Unii. Jednocześnie analitycy CEP zaznaczają, że „jedynie 16 proc. działających w Rumunii firm z innych krajów UE potwierdziło, że w porównaniu z lokalnymi [rumuńskimi] firmami są bardziej narażone na bariery hamujące przedsiębiorczość. (…) Wyniki te wskazują, że problem [barier] jest w Rumunii mniejszy niż w innych państwach Unii Europejskiej”.
Komentarz Anny Czepiel, analityka FOR:
Zanim wspólny rynek stanie się naprawdę wspólny, potrzeba jeszcze dużo zmian. Badania przeprowadzone przez Centrum für Europäische Politik pokazują, że silna jest pokusa wprowadzania przez krajowe rządy barier, które blokują swobodę przepływu dóbr, usług, kapitału i pracy na terenie Unii Europejskiej. Co gorsza, raport pokazuje, że wzrosła liczba protekcjonistycznych regulacji wprowadzanych przez państwa Wspólnoty. Jednym z takich absurdalnych przykładów jest nakładany przez wiele państw Unii obowiązek przetestowania danego produktu, aby wprowadzić go na rynek w jednym kraju UE, mimo że produkt jest już sprzedawany w innym należącym do niej kraju. W ten sposób m.in. francuskie sieci handlowe utrudniają wprowadzenie produktów z innych państw UE, m.in. z Polski. Jednocześnie Polska również planuje wprowadzić swoje dyskryminujące restrykcje: w lutym br. Ministerstwo Rolnictwa poinformowało, że zgodnie z presją wywieraną przez organizacje rolników chce nałożyć na sklepy obowiązek wydzielania specjalnej półki z produktami żywnościowymi spełniającymi ponadprzeciętne standardy. Miałaby to być ukryta forma promocji polskiej żywności. Niedawno minął półmetek kadencji obecnej Komisji Europejskiej pod przewodnictwem Jean-Claude’a Junckera – warto, aby do 2019 roku Komisja skupiła się na rozwiązaniu problemu nasilającego się podkopywania wspólnego rynku przez regulacje autorstwa rządów krajowych.