Forum Obywatelskiego Rozwoju

2017-04-13

Centrum für Europäische Politik przeanalizowało unijny projekt zaostrzenia przepisów o efektywności energetycznej budynków. Dokonana przez think-tank ocena tego projektu dyrektywy jest bardzo krytyczna. W imię przyświecającego europejskim instytucjom celu w postaci „niemal zerowego zużycia energii” oraz „dekarbonizacji” Komisja Europejska chce bowiem wprowadzić regulacje, które zwiększą zarówno państwową biurokrację, jak i doprowadzą do wzrostu cen mieszkań.

W przedstawionym w listopadzie 2016 roku projekcie dyrektywy Komisja Europejska zauważa, że aż trzy czwarte europejskich budynków jest „nieefektywnych energetycznie”. Tymczasem Komisja ustaliła, że do 2020 roku budynki mają cechować się „niemal zerowym zużyciem energii”. W związku z tym Bruksela chce doprowadzić do znacznego zmniejszenia poziomu zużycia energii na cele takie jak ogrzewanie, światło i ciepła woda. W projekcie można dostrzec trzy ważne zmiany. Po pierwsze, jeżeli dyrektywa wejdzie w życie, państwa członkowskie będą musiały wprowadzać „długoterminowe strategie na rzecz renowacji” uwzględniające perspektywę czasową aż do roku 2050. Dokładny proponowany zapis brzmi: „W ramach długoterminowej strategii na rzecz renowacji (…) państwa członkowskie ustalają plan działania zawierający jasno określone kluczowe etapy i środki służące realizacji długoterminowego celu na 2050 rok zakładającego dekarbonizację krajowych zasobów”. Po drugie, autorzy projektu jako lekarstwo na nieefektywność energetyczną budynków zalecają wzrost wydatków publicznych: zgodnie z jednym z proponowanych zapisów, „państwa członkowskie wprowadzają mechanizmy wykorzystania funduszy publicznych do lewarowania dodatkowych inwestycji w sektorze prywatnym oraz zaradzenia niedoskonałościom rynku”. Po trzecie, niektóre zapisy projektu dobitnie pokazują nieuchronny – jeżeli dyrektywa wejdzie w życie – wzrost biurokracji dotyczący zarówno administracji państwowej, jak i prywatnych inwestorów, właścicieli i administratorów budynków: w projekcie można przeczytać choćby taki zapis, zgodnie z którym „państwa członkowskie zapewniają, aby – w przypadku gdy system techniczny budynku jest instalowany, wymieniany lub modernizowany – ocena ogólnej charakterystyki energetycznej całego zmodyfikowanego systemu była przeprowadzana, dokumentowana i przekazywana właścicielowi budynku, tak aby pozostała ona dostępna na potrzeby weryfikacji zgodności z zestawem minimalnych wymogów (…) oraz wydania świadectw charakterystyki energetycznej”.

Według Komisji Europejskiej wprowadzenie dyrektywy będzie miało pozytywny skutek nie tylko dla środowiska, ale także dla europejskiego społeczeństwa. Jak bowiem twierdzą autorzy projektu, dyrektywa ograniczy zjawisko ubóstwa energetycznego, czyli sytuacji, w której ponad 10 proc. miesięcznych dochodów gospodarstwa domowego jest przeznaczanych na pokrycie kosztów energii: „Niniejszy wniosek może przyczynić się do zlikwidowania ubóstwa energetycznego od 515 tys. do 3,2 mln gospodarstw domowych w UE (z całkowitej liczby 23,3 mln gospodarstw domowych dotkniętych ubóstwem energetycznym – Eurostat)” – można przeczytać w uzasadnieniu do projektu dyrektywy. Autorzy analizy Centrum für Europäische Politik sądzą jednak, że skutek będzie odwrotny do zamierzonego: dyrektywa nie zmniejszy, lecz jeszcze bardziej rozszerzy zjawisko ubóstwa energetycznego. Wprowadzenie proponowanych w dyrektywie standardów znacznie zwiększy koszt utrzymania mieszkania, ponieważ standardy te – zgodnie z założeniem Komisji Europejskiej – za wszelką cenę będą usiłowały kierować zużycie energii ku zeru. Jak piszą autorzy analizy CEP – Martin Menner i Götz Reichert – „Wymogi, które nakazują doprowadzanie budynków do niemal zerowego zużycia energii powinny zostać porzucone, zamiast wchodzić w życie, ponieważ osłabiają one działanie sił rynku poprzez nieproporcjonalne i charakterystyczne dla centralnego planowania wezwanie do osiągnięcia «niemal zerowego zużycia energii». Wymogi te utrudniają przez to, a nawet uniemożliwiają budowę niedrogich mieszkań. (…) Przeciwdziałanie ubóstwu energetycznemu powinno być dokonywane nie za pomocą wymogów dotyczących efektywności energetycznej i renowacji budynków, ale za pomocą polityki społecznej państw członkowskich, ponieważ zwiększone koszty najmu mieszkań, wynikłe z proponowanych wymogów efektywności energetycznej, mogą być nie do przyjęcia dla tych, którzy już teraz są dotknięci ubóstwem energetycznym”. Co więcej, eksperci Centrum für Europäische Politik zwracają uwagę, że zaprezentowany przez Komisję Europejską projekt nie posiada wymiaru transnarodowego, a zatem łamie zasadę subsydiarności, zgodnie z którą Unia Europejska reaguje tylko wtedy, kiedy poszczególne państwa członkowskie nie mogą skutecznie zadziałać w pojedynkę. Kryterium transnarodowości na pewno nie spełniają takie pomysły Komisji jak obowiązek przygotowywania przez rządy państw członkowskich „długoterminowych strategii na rzecz renowacji” nieefektywnych energetycznie budynków, czy też – uwaga – obowiązek instalowania w większości budynków mieszkalnych i biurowych stacji ładowania samochodów elektrycznych.

Komentarz Anny Czepiel, analityka FOR:

Nie bez powodu okazuje się, że według Komisji Europejskiej odpowiedź na pytanie „jak osiągnąć niemal zerowe zużycie energii?” brzmi: „więcej państwa!”. Rynek pozbawiony nadmiernej państwowej ingerencji nigdy by przecież nie dopuścił do realizacji rewolucyjnego hasła „niemal zerowego zużycia energii”, więc nie może być środkiem do osiągnięcia tego celu. Projekt dyrektywy wygląda tak, jakby Bruksela w tym obszarze już wcale nie przejmowała się pojęciem wolnego rynku. Bez ogródek proponowane są takie pomysły jak obowiązek przygotowania przez rządy państw członkowskich „długoterminowych strategii na rzecz renowacji” aż do 2050 roku oraz, jawnie niezgodne z zasadą subsydiarności, polecenie państwom członkowskim wydawania swoich – a więc już nie tylko unijnych – pieniędzy publicznych na renowacje budynków. Szkoda, że autorzy projektu nie pomyśleli, że koszty związane z koniecznością spełniania przez budynki różnych wyśrubowanych standardów ekologicznych mogą jeszcze bardziej zwiększyć koszty utrzymania mieszkania, ponieważ mieszkańcy będą musieli płacić odpowiednią cenę za to, że konsumpcja energii jest bliska zeru. Czy osobom o niskich dochodach, dotkniętym ubóstwem energetycznym, potrzebne jest rozwiązanie, zgodnie z którym „nowe budynki mieszkalne o więcej niż dziesięciu miejscach parkingowych oraz budynki mieszkalne poddawane gruntownym renowacjom będą musiały posiadać wbudowane okablowanie na potrzeby ładowania pojazdów elektrycznych”? Można również wyobrazić sobie scenariusz skrajny, kiedy państwa członkowskie będą chciały za wszelką cenę zrealizować wytyczone przez UE cele energetyczne, nawet pomijając proekologicznego ducha dyrektywy. Wtedy krajowi rządzący mogą po prostu wprowadzać rozwiązania takie jak dodatkowe opodatkowanie energii czy firm energetycznych, aby tylko obywatele nie ogrzewali mieszkań i nie korzystali z ciepłej wody. Dzięki głoszonemu przez Unię Europejską dążeniu do „blisko zerowego zużycia energii” krajowi politycy zyskują dobre alibi do przeprowadzenia „skoku na kasę” obywateli. Dotyczy to również polityków polskich, bardzo doświadczonych w nakładaniu na obywateli coraz to nowych danin. W tym kontekście nowych obciążeń warto zauważyć, że promując zmniejszenie konsumpcji energii do prawie zerowego poziomu, unijni politycy pokazują brak strategicznego myślenia: nie zauważają, że takie cele mogą ostatecznie zaszkodzić wizerunkowi samej Unii. Politycy krajowi mogą bowiem w celu zasilenia państwowej kasy nakładać nowe podatki od energii na przedsiębiorstwa i obywateli, jednocześnie sprytnie mówąc, że „tak każe nam Unia Europejska”, bo przecież wprowadziła ona cel w postaci niemal zerowego zużycia energii. Takie teoretycznie zgodne z realiami uzasadnienie krajowych polityków może powodować niechęć obywateli do UE i zwiększać społeczne nastroje niechęci wobec integracji europejskiej.

Analiza CEP: Energy Performance of Buildings