Na 20-lecie polskiej transformacji 20 dziennikarzy przeprowadziło wywiady z 20 politykami, przedsiębiorcami i menedżerami. W ten sposób powstała książka ?Bohaterowie polskiej transformacji” wydana przez Wydawnictwo W.A.B. z inspiracji i przy współudziale PKPP Lewiatan. Premiera 25 marca. Poniżej fragment rozmowy z prof. Leszkiem Balcerowiczem, którą przeprowadził Michał Kobosko.
MICHAŁ KOBOSKO: Czy pana zdaniem Polacy czają moralne obowiązki wobec państwa?
LESZEK BALCEROWICZ: Jeżeli wziąć pod uwagę taki elementarny wskaźnik, jak uczestnictwo w wyborach, to widać, że stosunkowo mało ludzi poczuwa się do tych obowiązków. Nad tym trzeba pracować, to się da zmienić, ale nie przez działania państwa, tylko przez społeczeństwo obywatelskie. Dlatego założyłem Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR). Uczestnicząc w demokracji, ludzie powinni umieć odrzucać propozycje, które w gruncie rzeczy urągają ich inteligencji. Populistyczni politycy wykorzystują to, że ludzie mają mało czasu na namysł w kwestiach ogólnopaństwowych. Więcej czasu zajmuje im wybór butów niż wybór programów wyborczych, bowiem kupno butów bezpośrednio wpływa na jakość życia. Głosując, mamy tylko jeden głos na trzydzieści milionów. Z czysto racjonalnych i egoistycznych pobudek nikt nigdy nie zostałby wyborcą. Demokracja opiera się zatem na poczuciu moralnego obowiązku, a nie na egoistycznej kalkulacji.
Całe połacie gospodarki uniknęły prywatyzacji: poczta, koleje, energetyka, kopalnie. Coś nam się z tą prywatyzacją nie do końca udało.
– To prawda, ale na szczęście większa część gospodarki jest już prywatna. Prywatyzacja stanowiła zawsze łatwy cel dla polityków populistów. Jestem z Torunia i często przejeżdżam obok dawnych Zakładów Mięsnych. Kiedyś ten zakład miał szansę, dziś na tym miejscu są ruiny. To skutek działań Radia Maryja, które nakręciło wielki ruch przeciwników prywatyzacji tej fabryki. Zbyt rzadko się pokazuje, do czego prowadzą takie protesty jak w Toruniu. W ciągu tych dwudziestu lat mieliśmy różne rządy. Były takie, które uważały, że prywatyzacja nie jest ważna, na przykład pierwsze rządy SLD po 1993 roku. (…) Wielkie przyspieszenie prywatyzacji mieliśmy za czasów ministra Emila Wąsacza. Uważam za niebywały skandal, że akurat jego chce się dziś stawiać przed Trybunałem Stanu. Wtedy doszło do przyspieszenia prywatyzacji banków. Pomyślmy tylko, co by dziś się działo, w okresie kryzysu bankowego, gdyby banki były w rękach polityków.
Ale po czasach Wąsacza znów wszystko się spowolniło, szczególnie za rządów Prawa i Sprawiedliwości.
– Zaniechanie prywatyzacji za czasów Jasińskiego kosztowało co najmniej pięć miliardów złotych utraconych korzyści! Mam nadzieję, że teraz wreszcie nastąpi kolejne przyspieszenie prywatyzacji. Na szczęście nie ma barier politycznych, bo obecny prezydent nie może zgłaszać weta, więc nic, tylko działać! Prezydent Kaczyński nie jest zwolennikiem prywatyzacji. Jesienią 2008 roku spowolnił proces urynkowienia warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. To bardzo ciekawe, bo zgodnie z tym sposobem myślenia najbardziej kapitalistyczna instytucja miałaby pozostać socjalistyczna, czyli państwowa. To tylko potwierdza znaną obserwację, że bodaj najwięcej lewaków mamy na prawicy.
Jestem ciekaw, jakim krajem, pana zdaniem, Polska może się stać w ciągu następnych dwudziestu lat? Czym będziemy się zajmować? W czym się wyspecjalizujemy?
– Polska na najbliższe dwadzieścia lat to wielkie zadanie dla Polaków. Pierwszy raz od dwustu lat mamy szansę dogonić Zachód. Tu chodzi nie tylko o standard konsumpcji, ale o pozycję społeczeństwa, pozycję państwa w świecie, o możliwości zapewnienia bezpieczeństwa zewnętrznego. Tylko silna gospodarka daje środki na silną obronę. Polska może dogonić Zachód nie w czterdzieści, ale w dwadzieścia lat czy nawet krócej. Trzeba jednak tak w demokracji wybierać, aby przeprowadzić reformy, o których mówiliśmy wcześniej. Dokończyć prywatyzację, ograniczyć rozdęte finanse publiczne, zwiększyć odsetek pracujących Polaków, usprawnić wymiar sprawiedliwości. Lepsze prawo będzie powstawać wtedy, gdy będą wybierani lepsi prawodawcy. W każdym społeczeństwie mamy prądy populistyczne czy socjalistyczne, sztuka polega na tym, by nie rządziły one w państwie.
A nie korci pana czasem, by jednak wrócić na urzędy? Zacząć wprowadzać nowy plan Balcerowicza, do czego wzywają czasem ekonomiści?
– Wolę przyczyniać się do poprawy proporcji w opinii publicznej, niż zabiegać o urzędy państwowe. Jako były sportowiec wyczynowy wiem, że każdy ma swój szczyt formy i dobrze jest odejść, gdy ma się jeszcze wysoką formę.
Kończąc karierę, nie trzeba zrywać ze sportem. Można zostać trenerem…
– No to proszę mnie potraktować jak trenera w stosunku do pewnej części opinii publicznej.