Rząd właśnie utworzył kolejny fundusz poza budżetem państwa, poza kontrolą parlamentu. Nomen omen skrót tego funduszu to PIS (Program Inwestycji Strategicznych). W Sejmie dyskutowany był właśnie projekt zmian w regule wydatkowej rozluźniającej przestrzeń wydatkową o dalsze dziesiątki, jeżeli nie setki miliardów złotych.
Czy rozmontowywanie reguł fiskalnych, kreatywna księgowość w wykonaniu władzy i pułapka populizmu, w którą wpędzili scenę polityczną, spowodują w Polsce kryzys jak w Grecji? Przed takim scenariuszem ostrzegają niektórzy ekonomiści. Nie, Polska nie jest dziś drugą Grecją. Ale to nie znaczy, że Polsce nie grozi kryzys fiskalny. Owszem, grozi.
Parę miesięcy temu wielu ekonomistów w tym ja ostrzegało, że rozmontowywanie reguł fiskalnych, nieprzejrzystość finansów publicznych czy populistyczne rozdawnictwo zagrażają stabilności finansów publicznych i wiarygodności ekonomicznej naszego kraju. Sytuacja w tym zakresie uległa znaczącemu pogorszeniu.
I nie chodzi tutaj o stan finansów publicznych jako taki. On jest dziś poważny, ale nie dramatyczny. Gra idzie o przyszłość. Obecnie mamy „mgłę covidową”, stan finansów publicznych jest „zamglony” działaniami pomocowymi w związku z pandemią. Recesja okazała się płytsza niż wcześniej zakładano, mamy silne pocovidowe odbicie, które daje złudzenie, że finanse publiczne nie są w złym stanie. Dodatkowo stan finansów publicznych jest wspomagany przez wysoką inflację, najwyższą w Unii Europejskiej. Odnoszę wrażenie, że utrzymywanie wysokiej inflacji jest na rękę obecnej władzy i nie zamierzają z nią walczyć, bo to taki cichy podatek, który pozwala finansować na krótką metę rozdawnictwo.
Pytanie jaki będzie stan finansów publicznych za kilka lat, kiedy wzrost gospodarczy z uwagi na kryzys demograficzny, upaństwowienie gospodarki, brak inwestycji prywatnych i brak praworządności mocno spowolni. Kilka dni temu wszyscy byli zachwyceni korektą prognozy przez Agencję S&P Global Ratings do 5,4 proc. w 2022 r., ale nikt nie zauważył, że na 2024 r. prognoza tej instytucji to już tylko nieco powyżej 2% (sic!).
Sytuacja w zakresie (NIE)przejrzystości finansów od jesieni ubiegłego roku uległa znaczącemu pogorszeniu. Poza kontrolą parlamentu, poza budżetem państwa, poza kontrolą społeczną realizowane są wydatki na poziomie setek miliardów złotych, co w swoim raporcie zauważyła Najwyższa Izba Kontroli. Według NIK plan budżetowy „ … przestaje mieć istotne znaczenie”, można w nim „wykazać dowolny wynik”. Budżet państwa został zdeprecjonowany. NIK stoi na stanowisku, że „zasadne jest przywrócenie budżetowi państwa odpowiedniej rangi”.
Pełna treść komentarza znajduje się w pliku do pobrania poniżej.
Kontakt do autora:
Dr Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR
[email protected]