Synteza:
-
W kwietniu ubiegłego roku Adam Glapiński i Mateusz Morawiecki ostrzegali, że nad polską gospodarką krąży widmo nie inflacji, lecz deflacji. Ostatnie kilkanaście miesięcy zweryfikowały ich ostrzeżenia: od tego czasu ceny w Polsce rosną szybciej niż przed pandemią.
-
Inflacja w maju wg GUS wyniosła 4,8% w skali roku – była najwyższa od 10 lat. Jeśli taka inflacja utrzyma się w całym 2021 roku, przeciętny Polak, chcąc zachować swój standard życia, wyda o prawie 700 zł więcej niż rok wcześniej.
-
Dodatkowo, jeśli taka inflacja utrzyma się w najbliższych 12 miesiącach, a oprocentowanie rachunków bieżących i lokat nie zmieni się, przeciętny dorosły Polak straci w ujęciu realnym prawie 1200 zł.
-
Inflacja stanowi formę ukrytego podatku. „Ukrytego”, ponieważ nie wprowadza go ustawą parlament, a jego działanie jest słabo rozumiane przez społeczeństwo; nie widzimy go też w rozliczeniu rocznym. „Podatku”, ponieważ największym beneficjentem inflacji jest sektor finansów publicznych (państwo).
-
Inflacja szczególnie uderza w najbiedniejszych. Gospodarstwa domowe o najniższych dochodach lokują stosunkowo więcej swoich oszczędności w instrumentach nieodpornych na inflację (gotówka i depozyty bankowe) oraz są mniej zadłużone niż gospodarstwa domowe o wysokich dochodach.
Pełna treść komunikatu znajduje się w pliku do pobrania poniżej.
Kontakt do autorów:
dr Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR
[email protected]
Marcin Zieliński, ekonomista FOR
[email protected]