Piotr Albiński i Marek Chrzanowski pracownicy Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie opisali w ciekawym i wnikliwym tekście Dochodzenie do euro: studium przypadków gospodarki niemieckiej i austriackiej cały proces związany z dochodzeniem i bezpośrednim wprowadzeniem wspólnej waluty na przykładzie gospodarek niemieckiej i austriackiej. Wybór tych krajów był nieprzypadkowy, ponieważ opierał się na metodzie przeciwstawienia: Niemcy – największa gospodarka europejska, członek EWG a później UE od początku jej istnienia i Austria ? jeden z mniejszych krajów, o ograniczonej sile ekonomicznej, członek UE dopiero od 1995 roku.
Analiza trudnych dróg integracji monetarnych tych krajów jest bardzo pożyteczna dla Polski, ponieważ borykały się one z podobnymi problemami i wątpliwościami, jakie są obecnie przedmiotem debaty publicznej w naszym kraju. Autorzy obalają popularny mit, że polityka Europejskiego Banku Centralnego jest zawsze korzystna dla dużych krajów, czego dowodzi przykład Niemiec, które przez pierwsze lata obecności w strefie euro bardzo na tej polityce traciły. Jednym z wniosków omawianej analizy jest stwierdzenie, że wprowadzenie wspólnej waluty jest bardzo korzystne dla gospodarek krajowych. Nie może być jednak uważane za jedyny czynnik rozwoju gospodarczego i wzrostu konkurencyjności. Musi ono iść zawsze w parze z odważnymi reformami strukturalnymi, modernizującymi gospodarkę – Niemcy dopiero po wprowadzeniu pakietu reform Agenda 2010, czyli dopiero po 5 latach, zaczęły odczuwać korzyści związane z obiegiem euro.
Takie zrozumienie rzeczy jest niezwykle istotne, bowiem eurosceptycy kojarzą strefę euro z niskim wzrostem gospodarczym. Dla krajów o niskim tempie rozwoju gospodarczego wspólna waluta stała się swego rodzaju kozłem ofiarnym. W rzeczywistości jednak przyczyną stagnacji w tych krajach nie jest wspólna waluta, lecz brak wysiłku reformatorskiego ze strony ich rządów i parlamentów.