"Skutecznie promujemy wolność"

EN

2020-05-12

Komentarz FOR: Kiedy wybory? 19 lipca to najbardziej prawdopodobny termin

Nie ma dzisiaj w pełni konstytucyjnej możliwości wyjścia z bałaganu wyborczego, w jaki wprowadziło nas PiS, ale uchwała PKW z 10 maja daje w miarę konstytucyjną możliwość wyjścia z tego impasu.

PKW uznała, że „wybory” z 10 maja, w których „był brak możliwości głosowania na kandydatów” należy potraktować jak wybory, o których mówi art. 293 § 3. Kodeksu wyborczego (Kw.) – czyli takie, w których nie było kandydatów. A w takiej sytuacji (Art. 293. § 2. Kw) „Marszałek Sejmu ponownie zarządza wybory nie później niż w 14 dniu od dnia ogłoszenia uchwały Państwowej Komisji Wyborczej w Dzienniku Ustaw”. Wybory odbywają się w trybie opisanym w art. 289 § 2. Kw czyli takim, gdy ma miejsce opróżnienia urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej w trakcie kadencji. A to oznacza, że „Marszałek Sejmu […] wyznacza datę wyborów na dzień wolny od pracy przypadający w ciągu 60 dni od dnia zarządzenia wyborów”.

To oznacza, że konstytucyjnie rzecz biorąc należy przeprowadzić całkowicie nowe wybory – czyli z ponownym rejestrowaniem komitetów wyborczych, ponownym zbieraniem 100.000 tysięcy podpisów pod kandydaturami (obojętnie, czy byliby to kandydaci zgłoszeniu do wyborów z 10 maja czy nowi) i ponownym ich zgłaszaniem w PKW. Nie ma tu żadnej kontynuacji wyborów z 10 maja. Jak powiedział przewodniczący PKW sędzia Marciniak, proces wyborczy rozpoczęty postanowieniem Marszałka Sejmu z 5 lutego o zarządzeniu wyborów na 10 maja się zakończył.

Kalendarz wyborczy w Kodeksie wyborczym

Przepis konstytucyjny, który daje Marszałkowi Sejmu prawo wyznaczenia terminu wyborów na dowolny (ale wolny od pracy) dzień wybrany z 60 dni, licząc od dnia wydania postanowienia o zarządzeniu wyborów, jest fikcją. Możliwości wskazania przez Marszałka daty wyborów są bowiem mocno ograniczone: musi to być de facto dzień wolny od pracy przypadający nie wcześniej niż w 56 dniu i nie później niż 60 dniu od dnia zarządzenia wyborów. Wynika to z zapisanych w Kodeksie wyborczym terminów zgłaszania kandydatów. Najpóźniej w 55 dniu przed dniem wyborów należy zgłosić w PKW poparte 1.000 podpisów zawiadomienie o utworzeniu komitetu wyborczego kandydata, a najpóźniej w 45 dniu przed dniem wyborów należy dokonać w PKW popartego 100.000 podpisów zgłoszenia kandydata. Dlatego, by dać komitetom chociaż 5 dni na zebranie 1.000 podpisów i powiadomienie o tym PKW, najlepiej i „najprzyzwoiciej” jest wyznaczyć datę wyborów dokładnie na 60 dzień licząc od dnia zarządzenia wyborów. Tak w 2010 roku postąpił ówczesny Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, który postanowienie o zarządzeniu wyborów wydał nieprzypadkowo 21 kwietnia – bo 60 dzień licząc od 21 kwietnia wypadał w niedzielę 20 czerwca – i na ten dzień Bronisław Komorowski zarządził wybory. Dzięki temu komitety miały też 15 dni na zebranie 100.000 podpisów.

Spójrzmy na kalendarz 2020 roku

Jarosław Gowin twierdzi, że data wyborów na przełomie czerwca i lipca jest przesądzona. Jeśli przełom czerwca i lipca to ostatnia niedziela w czerwcu (28 czerwca) lub pierwsza niedziela w lipcu (5 lipca) to już jest przesądzone, że w tych terminach wybory odbyć się nie mogą. Bowiem 55 dzień przed 5 lipca przypada 11 maja – co oznacza, że termin zgłaszania komitetów wyborczych do PKW już minął. Przy dacie wyborów 12 lipca termin zgłaszania komitetów mija 18 maja. Jednak by zostawić komitetom choćby 5 dni na zgłoszenie do PKW, marszałek Witek musiałaby zarządzenie o wyborach wydać 13 maja. A może to uczynić najwcześniej w 1 dniu po opublikowaniu uchwały PKW w Dzienniku Ustaw. I tak dochodzimy do kolejnej niedzieli 19 lipca. 55 dzień przed dniem wyborów wypada wtedy 25 maja. Wprowadzenie takiego kalendarza wyborczego wymaga wydania zarządzenia o wyborach w środę 20 maja. By wybory mogły odbyć się jeszcze później, w niedzielę 26 lipca, marszałek Sejmu musiałaby wydać postanowienie o ich zarządzeniu 26 maja. Jest to możliwe pod warunkiem, że uchwała PKW zostanie opublikowana w Dzienniku Ustaw najwcześniej 12 maja. Jeśli uchwała PKW „czekałaby” na publikację w Dzienniku Ustaw tydzień lub dłużej, możliwe byłoby także przeprowadzenie nowych wyborów na początku sierpnia.

Wydaje się zatem, że najbardziej prawdopodobna data wyborów to niedziela 19 lub 26 lipca. Obstawiałbym 19 lipca. To realnie najwcześniejsza data (PiS chce wybory zorganizować jak najszybciej), a jednocześnie na tyle odległa, że daje możliwość uchwalenia akceptowalnych zasad, wedle których wybory miałyby się odbyć – a tego domaga się opozycja.

Artykuł ukazał się również na stronie Gazety Wyborczej (12.05.2020 r.)


Autorem komentarza jest dr Andrzej Machowski, psycholog w zakresie psychometrii, analityk badań sondażowych, redaktor naczelny „Zeszytów Historyczno-Politycznych”. Pracuje w fundacji Samorządność i Demokracja.

Zobacz również:
wybory