"Skutecznie promujemy wolność"

EN

2009-02-02

Wiktor Wojciechowski "Jak ograniczyć bezrobocie, gdy gospodarka hamuje?", Gazeta Wyborcza

Gazeta Wyborcza">Wiktor Wojciechowski Gazeta Wyborcza" title="Wiktor Wojciechowski "Jak ograniczyć bezrobocie, gdy gospodarka hamuje?", Gazeta Wyborcza">

Tekst został opublikowany 2 lutego 2009 roku w Gazecie Wyborczej.

Brak zgody związków na uelastycznienie rynku pracy i forsowanie wzrostu płacy minimalnej nie tylko nie zahamuje wzrostu bezrobocia w Polsce, ale go pogłębi. Przykład Holandii i Irlandii uczy, że zgoda pracowników na płacowe ograniczenia pomaga przezwyciężyć kryzys.


Coraz bardziej pesymistyczne prognozy wzrostu gospodarczego w Polsce na lata 2009-10 zwiększają prawdopodobieństwo znacznego wzrostu bezrobocia. Przedsiębiorcy, którzy nie mogą sprzedać swoich produktów, zaczynają zwalniać pracowników. W przeciwnym razie sami zbankrutują. Gdyby związki zawodowe zgodziły się na uelastycznienie czasu pracy, przejściowe skrócenie tygodnia pracy w zamian za obniżenie pensji lub zahamowanie wzrostu płacy minimalnej, liczba nowych bezrobotnych w Polsce mogłaby być niższa. Doświadczenia innych krajów dowodzą, że uelastycznienie rynku pracy i zmniejszenie żądań płacowych nie tylko hamuje wzrost bezrobocia, ale także prowadzi do trwałego wzrostu zatrudnienia. Kluczem do sukcesu jest dostosowanie poziomu płac do osiąganej wydajności pracy, która zazwyczaj spada w okresie spowolnienia gospodarczego.

Przykładem kraju, który głównie dzięki ograniczeniu wzrostu wynagrodzeń przezwyciężył kryzys gospodarczy i trwale poprawił sytuację na rynku pracy, jest Holandia. Od końca lat 70. bezskutecznie próbowano tam pobudzić koniunkturę, zwiększając wydatki budżetowe i bezpośrednio tworząc miejsca pracy w sektorze publicznym. Skutkiem tych działań był jedynie wzrost inflacji i recesja gospodarcza. Przełom nastąpił w 1982 r., kiedy pomimo wysokiej inflacji (7 proc.) związki zawodowe zaakceptowały likwidację automatycznej indeksacji płac do zmian cen oraz zobowiązały się do ograniczenia swoich żądań płacowych w przyszłości. W efekcie w pierwszej połowie lat 80. przeciętne wynagrodzenia w ujęciu realnym w Holandii w ogóle się nie zmieniły, podczas gdy w latach 70. wzrosły łącznie o 25 proc.

Zawarte porozumienie obejmowało również liberalizację zasad zawierania umów o pracę na czas określony oraz podejmowania pracy na niepełny etat. Związki zawodowe zgodziły się, aby wynagrodzenia zmniejszały się proporcjonalnie do rzeczywistego, krótszego czasu pracy, co zapobiegło wzrostowi godzinowych stawek pracy. W efekcie podejmowanie pracy na niepełny etat stało się w Holandii bardzo popularne. Na przykład w latach 1984-2002 odsetek osób w wieku do 24 lat zatrudnionych na część etatu wzrósł z 13 do 58 proc.

W zamian za odpowiedzialną postawę związków zawodowych na początku lat 80. rząd Holandii zobowiązał się do obniżania pozapłacowych kosztów pracy, aby w ten sposób wzmocnić bodźce przedsiębiorców do zwiększania zatrudnienia.

Od połowy lat 80. klin podatkowy dla osób o przeciętnych dochodach obniżono o mniej więcej 10 pkt proc., a dla osób otrzymujących płacę minimalną - aż o 15 pkt proc. Ponadto w celu zwiększenia popytu na pracę w 1982 r. całkowicie zawieszono waloryzację płacy minimalnej. Nominalny poziom najniższego wynagrodzenia nie zmienił się aż do 1990 r. Przez prawie dwie dekady płaca minimalna spadła realnie o prawie 20 proc. Na pozytywne efekty tych działań nie trzeba było długo czekać. Liczba pracujących w Holandii zaczęła dynamicznie rosnąć już w 1984 r. Od tego czasu odsetek pracujących wśród osób w wieku produkcyjnym wzrósł z 50 do ponad 70 proc. Bezrobocie z kolei zmniejszyło się z 14 do poniżej 5 proc.

Także w Irlandii jedną z głównych przyczyn silnego wzrostu zatrudnienia od początku lat 90. była zgoda związków zawodowych na ograniczenie wzrostu wynagrodzeń. Od 1986 r. związki zawodowe regularnie zawierały z pracodawcami trzyletnie porozumienia płacowe, które nie pozwalały, aby wynagrodzenia rosły szybciej od wydajności pracy. Do zwiększenia zatrudnienia w Irlandii przyczyniło się także obniżenie pozapłacowych kosztów pracy, zwłaszcza w przypadku osób o niskim poziomie wynagrodzeń. Od 1992 r. klin podatkowy dla pracowników ze średnią płacą spadł z 40 do 22 proc., a dla pracowników utrzymujących rodzinę z dwójką dzieci - z 30 do 6 proc. Duży wzrost popytu na pracę osób o niskich kwalifikacjach, w tym osób młodych, wynikał także z braku płacy minimalnej, która została wprowadzona w Irlandii dopiero w 2000 r. Choć płaca minimalna odpowiadała połowie przeciętnego wynagrodzenia, jej negatywny wpływ na popyt na pracę jest w dużym stopniu ograniczany przez niski klin podatkowy.

Przykłady Holandii i Irlandii pokazują, że gdy związki zawodowe chcą rzeczywiście chronić miejsca pracy, muszą ograniczyć swoje żądania płacowe. Brak zgody związkowców na uelastycznienie rynku pracy i forsowanie dalszego wzrostu płacy minimalnej nie tylko nie zahamuje wzrostu bezrobocia w Polsce, ale go pogłębi. Idąc za przykładem krajów, które osiągnęły sukces w zwiększaniu zatrudnienia, Polska także redukuje pozapłacowe koszty pracy. W ostatnich latach zmniejszono składkę rentową, a w tym roku weszła w życie obniżka podatku PIT. Gdyby redukcja składki rentowej płaconej przez pracodawców dotyczyła w większym stopniu osób o relatywnie niskich wynagrodzeniach niż pracowników najlepiej zarabiających, to dodatkowy impuls do wzrostu zatrudnienia w naszym kraju byłby silniejszy. W tym momencie skala wzrostu bezrobocia w Polsce zależy bardzo silnie od postawy związków zawodowych. Spowolnienie gospodarcze spowoduje, że wiele osób straci pracę, ale przy poskromieniu żądań płacowych skala tych zwolnień może być mniejsza. Warto, abyśmy właśnie teraz uelastycznili nasz rynek pracy, bo wówczas ograniczymy wzrost bezrobocia, a gdy zacznie się ożywienie gospodarcze, przedsiębiorcy będą chętniej zwiększali zatrudnienie.