"Skutecznie promujemy wolność"

EN

2017-07-04

„The World, Europe and Poland after Brexit and Trump” - Relacja z warszawskiej edycji Free Market Road Show 2017

„The World, Europe and Poland after Brexit and Trump” - Relacja z warszawskiej edycji Free Market Road Show 2017

22 maja 2017 r. na Uczelni Łazarskiego odbyła się kolejna, warszawska edycja Free Market Road Show organizowana przez Forum Obywatelskiego Rozwoju. Udział w panelach dyskusyjnych wzięli eksperci z całego świata, a ich zadaniem była odpowiedź na pytania dotyczące najważniejszych, aktualnych, międzynarodowych problemów: nasilenia się antyliberalnego populizmu w Polsce i na świecie, wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej oraz zmiany sytuacji politycznej w Stanach Zjednoczonych.

Panel pierwszy – „Troubled Times in a Divided World: Future of Europe after Brexit” [OGLĄDAJ]

Konferencję otworzyli Agata Stremecka, prezes zarządu Forum Obywatelskiego Rozwoju, oraz dr Mieczysław Błoński, wiceprezydent Uczelni Łazarskiego i dziekan Wydziału Prawa i Administracji. Pierwszy panel dyskusyjny, moderowany przez wiceprezesa zarządu FOR Marka Tatałę, nosił nazwę „Troubled Times in a Divided World: Future of Europe after Brexit”. Słuchacze mogli dowiedzieć się, co na temat niepewnej przyszłości Europy sądzą Richard Teather, specjalista do spraw europejskiej polityki podatkowej z Bournemouth University i brytyjskiego Adam Smith Institute, dr Barbara Kolm – prezes Instytutu Friedricha A. Hayeka w Wiedniu i dyrektor Austrian Economics Centre, Daniel Kaddik – dyrektor ds. projektów w Fundacji Friedricha Naumanna, dr Mikołaj Barczentewicz, prawnik współpracujący z Forum Obywatelskiego Rozwoju, oraz dr Spasimir Domaradzki, politolog z Uczelni Łazarskiego. Richard Teather podkreślał, że choć Brexit może przynieść w Wielkiej Brytanii pewne zawirowania, to nie należy postrzegać go wyłącznie w negatywnym świetle. „Prognozy dotyczące problemów, jakie będzie mieć Wielka Brytania po wyjściu z Unii, są przesadzone. Rzeczywiście mogą wystąpić kłopoty z rolnictwem, ale jest ono bardzo małą częścią brytyjskiej gospodarki. Natomiast jednocześnie możemy polepszyć sytuację, jeżeli chodzi o handel towarami i usługami, którego Unia Europejska nie chciała zliberalizować. Radzę zatem nie czytać zbyt wielu uproszczonych informacji w internecie” – mówił brytyjski ekspert. Barbara Kolm również starała się nie patrzeć na Brexit wyłącznie w ciemnych barwach: „Mam nadzieję, że Londyn stanie się Singapurem Europy, że stanie się europejskim centrum usług finansowych. Nie możemy powracać do polityki ciasnych egoizmów narodowych”. Mikołaj Barczentewicz był sceptyczny co do możliwości przeprowadzenia udanego Brexitu przez rząd Theresy May, który musi brać pod uwagę także poglądy skrajnie antyunijnej części Partii Konserwatywnej. Daniel Kaddik wyraził opinię przeciwną: jego zdaniem sukces Brexitu jest możliwy, o ile będzie dokonany tak, jak powinien być przeprowadzony dobry rozwód, czyli z wzajemnym poszanowaniem obu stron. „Nie widzę jednak na razie takiego wzajemnego szacunku ani po stronie Londynu, ani po stronie UE” – dodał Kaddik. Według prelegenta wyjście Wielkiej Brytanii z UE powinno zmusić Brukselę do refleksji nad tym, czy nie za bardzo wtrąca się ona do spraw krajowych: „Po rozwodzie człowiek się zmienia. Tak samo po Brexicie powinniśmy zreformować Unię Europejską tak, żeby subsydiarność była na adekwatnym poziomie”. Spasimir Domaradzki przypomniał kwestię często pomijaną w publicznej narracji na temat Brexitu: otóż przeprowadzone nad Tamizą w 2016 roku referendum miało początkowo dotyczyć nie samej kwestii wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, ale tego, czy Anglicy chcą poluzować swoje relacje z Unią Europejską, co wiązałoby się właśnie ze zreformowaniem Wspólnoty – w wyniku opowiedzenia się brytyjskich obywateli za rozluźnieniem współpracy, Bruksela zostałaby bowiem sytuacyjnie zmuszona do wprowadzenia nowego instytucjonalnego modelu integracji dla państw, które nie chcą aż tak ścisłego związku z UE.

Paneliści na różne sposoby wiązali problematykę Brexitu ze zjawiskiem prawicowego populizmu w Europie. Daniel Kaddik scharakteryzował populistów w następujący sposób: „Populiści zapewniają, że chcą nas bronić. Przesłanie populistyczne jest łatwiejsze w odbiorze od innych narracji. Opiera się ono na obwinianiu innych”. Barbara Kolm podkreślała, że politycy i intelektualiści, którzy nie oferują łatwych recept na rozwiązanie europejskich problemów, nie mogą ustępować pola populistom i wycofywać się z debaty publicznej. „Nie możemy zakładać, że ludzie są głupi i nie zrozumieją złożonych kwestii politycznych” – mówiła Kolm. Spasimir Domaradzki zwrócił uwagę, że widoczne w badaniach opinii publicznej coraz częstsze postrzeganie UE jako wszelkiego zła wynika z niezrozumienia, że obecność w Unii Europejskiej nie przynosi dobrobytu z dnia na dzień. „Integracja europejska jest procesem. To nie jest tak, że nazajutrz po akcesji poziom życia w Europie Środkowo-Wschodniej będzie taki jak w Niemczech” – wyjaśniał prelegent. Richard Teather nie uważał, aby idea Brexitu i poparcie dla niego miały wyłącznie charakter populistyczny. Jego zdaniem zwolennicy wychodzenia z Unii Europejskiej dzielą się na takich, którzy podchodzą do problemu w sposób rozumny, i takich, którzy mają podejście „plemienne”: „To nie jest najlepsze rozwiązanie, żeby chwytać flagę i śpiewać narodowy hymn, myśląc, że to likwiduje wszystkie problemy. Jednak przez następne kilka lat będziemy coś takiego obserwować” – tłumaczył. Wśród prelegentów panowała zgoda, że aby ludzie nie ulegali odrealnionym, skrajnie antyunijnym nastrojom, w debacie publicznej powinno być podkreślane, że za problemy gospodarcze i społeczne poszczególnych europejskich państw odpowiedzialność w ogromnej mierze ponosi krajowa polityka, a nie Unia Europejska. Niestety często sami politycy nie chcą spojrzeć tej prawdzie w oczy.

Wykład prof. Leszka Balcerowicza – „The Institutional Systems and the Quality of Life” [OGLĄDAJ]

Po pierwszym panelu dyskusyjnym miał miejsce wykład prof. Leszka Balcerowicza, wykładowcy Szkoły Głównej Handlowej i przewodniczącego Rady Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju, zatytułowany „The Institutional Systems and the Quality of Life”. Rozpoczynając wykład, prof. Balcerowicz wskazał, że istnienie rządów prawa jest gwarantem dobrej jakości życia obywateli i poszanowania praw jednostki. Należy jednak wiedzieć, czym są te rządy prawa. „Istnieją tysiące definicji praworządności. Myślę, że właściwą jej definicję podaje Fraser Institute: praworządność to prawo własności, niezależność sądownictwa od rządzących oraz wolność gospodarcza” – podkreślił. Prof. Balcerowicz w przystępny sposób wyjaśnił, dlaczego wolność gospodarcza jest warunkiem istnienia innych wolności, jak na przykład wolności słowa czy wolności zgromadzeń: „Droga do dyktatury jest zawsze taka sama: jest nią eliminacja wolności ekonomicznej. W celu dokonania tej eliminacji trzeba wyeliminować każdą inną wolność”. Według Leszka Balcerowicza wolność gospodarcza oznacza także brak przywilejów dla wybranych firm ze względu na ich wielkość czy rodzaj produkowanych towarów. Beneficjentami takiego specjalnego traktowania często okazują się firmy w jakiś sposób powiązane z rządem, co prowadzi do powstania „kapitalizmu kolesi”, który jest przeciwieństwem prawdziwego kapitalizmu.

Według prof. Balcerowicza publiczna narracja na temat wolnego rynku jest pełna zakłamań. „Mamy do czynienia z niewiarygodnym nonsensem, z całym morzem nonsensów dotyczących problemu nierówności. Piketty [autor wniosku, że kapitalizm w ostatnich 100 latach powiększył nierówności społeczne] jest nazywany nowym Marksem, co jest powszechnie traktowane jako pewna forma komplementu. Tymczasem należy pamiętać, że to nie kapitalizm, lecz socjalizm i dyktatura prowadzą do ekstremalnych nierówności” – wyjaśniał autor polskiej transformacji gospodarczej. Według niego ci politycy, którzy dążą do ograniczenia własności prywatnej, niekoniecznie wykazują się empatycznym zrozumieniem, jaką szkodę wyrządzają obywatelom. W przeciwieństwie do większości ludzi, patrzą oni bowiem z punktu widzenia kogoś, dla kogo nie liczy się dobrobyt gospodarczy, tylko władza dla samej władzy – pod tym względem, zdaniem prof. Balcerowicza, można ich nazwać „ascetami”. Taki ascetyzm cechował m.in. kubańskiego dyktatora Fidela Castro. Według Leszka Balcerowicza, do zakłamania dyskusji publicznej w postaci demonizacji wolności gospodarczej przyczyniają się zakorzenione w debacie proste, lecz fałszywe skojarzenia: jeżeli polityk mówi, że coś jest „wspólne”, „narodowe”, to znaczy, że jest to przeciwieństwo rzekomo „egoistycznej” własności prywatnej. Pytany przez współpracowniczkę FOR, Annę Czepiel, czy ogłoszone 3 maja przez prezydenta Andrzeja Dudę referendum paradoksalnie mogłoby przyczynić się do większego pluralizmu debaty i w konsekwencji do odkłamania antyliberalnych sloganów przez zwolenników wolności, prof. Balcerowicz zareagował sceptycznie – jego zdaniem antyrynkowa i przeciwna indywidualnym wolnościom narracja tak bardzo włada naszym życiem publicznym, że „w referendum Dudy będzie pewnie pytanie: co jest gorsze – liberalizm czy «neoliberalizm»?”.

Panel drugi – „A Major Economic Reconfiguration: The End of the Free Trade Era?" [OGLĄDAJ]

Drugi panel dyskusyjny nosił tytuł „A Major Economic Reconfiguration: The End of the Free Trade Era?” i był poświęcony innej konsekwencji antyrynkowych nastrojów – powszechnej krytyki umów o wolnym handlu i zapowiedzi kilku znaczących gospodarek, w tym Stanów Zjednoczonych, o wycofaniu się z takich międzynarodowych porozumień. Na pytania moderatora, którego rolę pełnił Marcel Lesik ze Stowarzyszenia KoLiber, odpowiadali następujący prelegenci: prof. James Sproule, główny ekonomista brytyjskiego Instytutu Dyrektorów – istniejącej od ponad 100 lat organizacji zrzeszającej przedsiębiorców, dr Marcin Chmielowski – filozof, ekonomista, wiceprezes Fundacji Wolności i Przedsiębiorczości, prof. Bogna Gawrońska-Nowak – dziekan Wydziału Ekonomii i Zarządzania Uczelni Łazarskiego, oraz dr Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju. James Sproule podkreślił, że warto mieć na uwadze, iż ludzie ulegają uproszczonym populistycznym narracjom ze względu na realne problemy społeczno-ekonomiczne, jakich doświadczają. „Ignorowanie zmartwień obywateli prowadzi do ich frustracji. Jeżeli nie chcesz populizmu, musisz wprowadzić jakieś rozwiązania. Ale jakie? Sam chciałbym to wiedzieć” – tłumaczył brytyjski ekonomista. Podkreślił jednak, że jego zdaniem takie antypopulistyczne rozwiązania muszą opierać się na praworządności i pozwoleniu ludziom na działanie – tak, aby biurokraci nie blokowali możliwej „eksplozji” ludzkiej kreatywności i przedsiębiorczości. Marcin Chmielowski nawiązał do dwóch wizji filozoficzno-politycznych, przez pryzmat których można patrzeć na kwestię wolnego handlu: pierwsza wizja przedstawia pesymistyczny obraz człowieka, który walczy z innymi ludźmi o rzadkie zasoby materialne; druga wizja opiera się na pokojowej, międzyludzkiej współpracy na rzecz uzyskania tych zasobów. Chmielowski podkreślił, że pierwsza z tych wizji jest dla niego dystopią, a druga – utopią. Jego zdaniem w przypadku przeciwników wolnego handlu okazuje się, że to pesymistyczna wizja ludzkości jest dla nich utopią, natomiast międzyludzka współpraca dokonywana dzięki wolnemu handlowi – dystopią. To właśnie postulowany przez zwolenników etatyzmu i interwencjonizmu zanik międzynarodowych umów o wolnym handlu, jako rzekomych demonicznych narzędzi „konsumpcjonizmu” i „bezwzględnego dążenia do zysku”, sprawi, że człowiek rzeczywiście stanie się egocentrykiem skupionym jedynie na zasobach materialnych, bo bez wolnego handlu między państwami dóbr na rynku będzie tak mało, że ludzie będą musieli ze sobą o te dobra – na przykład o żywność – rywalizować. Według Chmielowskiego niezwłocznie należy więc przekonać ludzi, żeby zrozumieli, że fałszywa jest owa powszechna intuicja, która wiąże wolny handel ze skrajnym materializmem i zniszczeniem. Dobrym sposobem byłoby, zdaniem prelegenta, uczynienie takiego odkłamania nie tylko treścią ekonomicznych i politologicznych analiz, ale również tematem dzieł filmowych i teatralnych. Bogna Gawrońska-Nowak zwróciła uwagę na niepokojące, obserwowalne w całej Europie – nie tylko w Polsce, ale też np. w Niemczech – zjawisko, polegające na przyjmowaniu przez polityków założenia, iż wiedzą oni wszystko o umowach TTIP i CETA: jeżeli uważają, że to złe umowy, to zdania raczej nie zmienią. Według ekspertki, zarówno politycy, jak i „zwyczajni” obywatele charakteryzują się zwulgaryzowanym podejściem do tematu: „W internecie widać, jak bardzo uproszczona  jest dyskusja o wolnym handlu. Nikt nic nie wie o krytykowanej klauzuli TTIP dotyczącej rozwiązywania sporów, a także w ogóle o tym, że TTIP dotyczy inwestycji, a nie samych towarów. Zwolennicy wolnego handlu powinni dawać pozytywny przekaz, aby przekonać ludzi” – argumentowała Bogna Gawrońska-Nowak. Aleksander Łaszek odkłamał natomiast powszechny slogan, że „wolny handel opłaca się tylko silniejszym”. Jak wyjaśniał, „wolny handel międzynarodowy jest korzystny dla słabszych – i nie chodzi tu o państwa, ale o firmy. Duże firmy nawet bez umów o wolnym handlu opłacą zagranicznych prawników, aby inwestować za granicą czy rozwiązać jakiś spór. Ale to dzięki uproszczeniom regulacyjnym, które są wprowadzane w ramach umów o wolnym handlu, małe firmy z Polski nie będą musiały w przypadku problemów opłacać prawników w jakimś egzotycznym kraju”. Wniosek płynie z tego taki, że polscy krytycy TTIP i CETA – którzy często mają w rodzinie właścicieli małych przedsiębiorstw albo sami taką firmę prowadzą – powinni popierać te umowy o wolnym handlu, zamiast pomstować, że jest to narzędzie diabła. [ZOBACZ ZDJĘCIA]


Opracowanie: Anna Czepiel


Zobacz: