"Skutecznie promujemy wolność"

EN

2010-08-30

FOR poleca książkę: Paradoks wymiany czyli gra o sumie dodatniej

Best­sel­ler wybit­nego eko­no­mi­sty, przed­sta­wi­ciela Szkoły Austriac­kiej, członka Insty­tutu Misesa z Ala­bamy (USA) oraz pro­fe­sora Uni­wer­sy­tetu Fran­ci­sco Mar­ro­qu­ina w Gwa­te­mali. Ta nie­wielka roz­mia­rami, lecz nie­zwy­kle ważna ksią­żeczka uka­zuje zasady dzia­ła­nia wol­nego rynku, wol­nej wymiany, han­dlu, czy pary­tetu walut. Ayau poka­zuje w przy­stępny spo­sób, jak działa wol­ność gospo­dar­cza i jakie korzy­ści z jej funk­cjo­no­wa­nia odno­szą zwy­kli ludzie. Nie prze­sa­dzę jeśli powiem, że jest to kate­chizm kapi­ta­li­zmu, sys­temu opar­tego na wol­no­ści dzia­ła­nia — bez inter­wen­cji poli­tycz­nych i towa­rzy­szą­cych jej błę­dom, nad­uży­ciom i malwersacjom.

Dana osoba może wyko­ny­wać swe prawa wła­sno­ści na dwa spo­soby: albo w postaci oso­bi­stego użyt­ko­wa­nia, rado­wa­nia się z lub kon­su­mo­wa­nia tego, co jest jej wła­sno­ścią; albo poprzez wymianę tego, co jest jej wła­sno­ścią, na coś innego, bądź w postaci bar­teru, a więc wymiany bez­po­śred­niej „towar za towar”, lub w postaci wymiany pośred­niej, któ­rej czę­ścią jest pie­niądz i pośred­nic­two osób trze­cich. Tak więc han­del jest fun­da­men­tal­nym ele­men­tem praw wła­sno­ści, ich klu­czową manifestacją.

Jeśli ode­brano Ci prawo poko­jo­wej wymiany praw wła­sno­ści do rze­czy, które naby­łeś w legalny spo­sób, nie jesteś już wła­ści­cie­lem swej wła­sno­ści. Rząd, który usta­no­wiony został dla ochrony pod­sta­wo­wych praw jed­no­stek, może w spo­sób upraw­niony ogra­ni­czyć Twoje prawa do korzy­sta­nia z Two­jej wła­sno­ści tylko w celu ochrony podob­nych praw innych. Czy­nie­nie tego dla ochrony pry­wat­nych inte­re­sów osób lub sek­to­rów gospo­darki jest nieuprawnione.

Wła­sność defi­nio­wana jest zazwy­czaj jako prawo do posia­da­nia, czer­pa­nia korzy­ści z oraz zby­cia cze­goś o cha­rak­te­rze mate­rial­nym lub niematerialnym.

Sir Wil­liam Black­stone (1723 – 1780) pięk­nie zde­fi­nio­wał wła­sność jako „tę despo­tyczną wła­dzę, jaką jeden czło­wiek rości sobie i wyko­nuje w sto­sunku do zewnętrz­nych rze­czy świata, wyklu­cza­jąc przy tym cał­ko­wi­cie prawa wszyst­kich innych jed­no­stek we wszech­świe­cie.”[i]

Sir Wil­liam wie­dział oczy­wi­ście, że defi­ni­cja jego nie ozna­cza, że pra­wo­mocny wła­ści­ciel rze­czy może tą rze­czą roz­po­rzą­dzać w dowolny spo­sób i bez ogra­ni­czeń. Uży­cie bez ogra­ni­czeń mogłoby bowiem ozna­czać, że inna osoba, korzy­sta­jąc ze swych praw użyt­ko­wa­nia rze­czy, mogłaby uszko­dzić Twoją rzecz, Twoje prawa. W takiej sytu­acji nikt nie miałby gwa­ran­cji moż­li­wo­ści cie­sze­nia się swymi prawami.

Tom Bethell, The Noblest Triumph (Szla­chetny Triumf)

Wła­sność jest naj­bar­dziej poko­jową z insty­tu­cji. W spo­łe­czeń­stwie wła­sno­ści pry­wat­nej dobra mogą być pozy­skane tylko w wyniku dobro­wol­nej wymiany lub poprzez pra­co­witą kreację.

Zwy­cza­jowo przy­jęte ogra­ni­cze­nie praw wła­sno­ści polega na tym, ze dopóki sza­nu­jesz podobne i zwy­cza­jowo przy­jęte prawa wła­sno­ści innych, nikt nie ma prawa wtrą­cać się do tego, w jaki spo­sób korzy­stasz ze swo­ich praw lub je zby­wasz. Ina­czej mówiąc, tak długo jak prze­strze­gasz wza­jem­nie akcep­to­wa­nych zasad dobrego zacho­wa­nia, które umoż­li­wiają funk­cjo­no­wa­nie spo­łe­czeń­stwa, podej­mo­wa­nie decy­zji o spo­so­bie korzy­sta­nia z Two­jej wła­sno­ści jest wyłącz­nie Twoją sprawą. Zasady dobrego zacho­wa­nia – jak na przy­kład Dzie­sięć Przy­ka­zań – two­rzą gra­nice tego, co ci wolno, chro­niąc jed­no­cze­śnie podobne i wza­jemne prawa innych ludzi, Two­ich bliźnich.

Gdy tego rodzaju normy domi­nują, ludzie nie mają innej moż­li­wo­ści jak korzy­sta­nie ze swej wła­sno­ści w spo­sób poko­jowy. Te zwy­cza­jowo akcep­to­wane ogra­ni­cze­nia praw wła­sno­ści – przy­znajmy, nie bez sza­rych obsza­rów – two­rzą i defi­niują pod­sta­wowe reguły gospo­darki ryn­ko­wej: sza­cu­nek dla życia, dla wła­sno­ści i dla umów.

Każdy poda­tek jest kon­fi­skatą praw wła­sno­ści. Mimo, że towa­rzy­szy mu pewna utrata wol­no­ści, powszechny nie-dyskryminujący poda­tek umoż­li­wia­jący finan­so­wa­nie pro­ble­mów zbio­ro­wych (np. poli­cji) jest zwy­cza­jowo tole­ro­wany jako nie­unik­niony koszt życia w spo­łe­czeń­stwie, dopóki jest taki sam dla wszyst­kich. Ludzie zbyt czę­sto zga­dzają się z nakła­da­niem przez rząd dys­kry­mi­na­cyj­nych podat­ków ogra­ni­cza­ją­cych prawa osób trze­cich do swo­bod­nego han­dlu i popie­rają nakła­da­nie takich podat­ków nawet nie z powodu wpły­wów, jakie rząd z takich podat­ków uzy­skuje, lecz z innych powo­dów eko­no­micz­nych, a nawet moral­nych. I tak na przy­kład rządy uży­wają podat­ków celem ogra­ni­cze­nia spo­ży­cia alko­holu lub celem ochrony nie­któ­rych lokal­nych pro­du­cen­tów z przy­czyn eko­no­micz­nych przed kon­ku­ren­tami z zagra­nicy, uspra­wie­dli­wia­jąc naru­sze­nie praw wła­sno­ści tym incy­den­tal­nym fak­tem, iż han­dlu­jące ze sobą strony żyją w tym wypadku w dwóch róż­nych krajach.