"Skutecznie promujemy wolność"

EN

Jak trwale przywrócić wzrost gospodarczy w krajach strefy euro?

W większości państw strefy euro panuje obecnie stagnacja i wysokie bezrobocie. Z największymi problemami zmagają się pogrążone w recesji, rekordowo zadłużone południowe kraje unii walutowej. W marcu 2012 r. bezrobocie w strefie euro osiągnęło najwyższy od 13 lat poziom.

Kryzys skłania ekonomistów i polityków do tworzenia różnych recept na uzdrowienie sytuacji. To między innymi dzięki obietnicom „prowzrostowych” wydatków rządu, przeciwstawianych oszczędnościom, François Hollande wygrał majowe wybory prezydenckie we Francji. Wiele osób wierzy w prostą alternatywę: w kryzysie, zamiast „zaciskać pasa”, państwo – mimo nadmiernego zadłużenia - powinno wydawać więcej, aby tworzyć miejsca pracy i nakręcać konsumpcję. Rzeczywistość jest jednak bardziej złożona od wyboru między oszczędnościami a pompowaniem pieniędzy w gospodarkę. Wymaga zrozumienia pierwotnych przyczyn obecnego kryzysu, a nie tylko skupienia się na jego konsekwencjach.

Konsekwencje kryzysu ponoszą wszystkie państwa strefy euro: składają się na ratowanie najbardziej zadłużonych krajów, zmagają się z niskimi inwestycjami i nieufnością banków.

Natomiast źródeł kryzysu należy szukać w złej polityce gospodarczej krajów PIIGS (Portugalii, Irlandii, Włoch, Grecji i Hiszpanii), które nie zadbały o swoją konkurencyjność:

  • nie tworzyły warunków dla rozwoju firm,
  • udzielały nieusprawiedliwionych przywilejów różnym grupom zawodowym,
  • wypłacały zbyt wysokie pensje w sferze budżetowej.

Efektem był wzrost kosztów pracy, prowadzący do niechęci firm do inwestowania w tych krajach oraz wzrostu cen towarów z nich eksportowanych. Za taką sytuację winę ponoszą politycy, którzy poprzez zadłużanie kraju chwilowo podnosili poziom życia ludzi.

Grecja stanowi przykład kraju, w którym niższy koszt kredytu po utworzeniu strefy euro był impulsem do zadłużania się i życia ponad stan. Tymczasem dobrobyt pochodzący z kredytu jest tylko pozorny, co dobitnie pokazuje m. in. sytuacja Hiszpanii po przegrzaniu się wspieranego przez rząd i tani kredyt sektora nieruchomości: bezrobocie wśród młodych przekroczyło 50 proc., a kilkaset tysięcy mieszkań wybudowanych w czasie boomu stoi dziś pustych.

Jedynie reformy strukturalne - czyli nakierowane na zwiększanie nie popytu, ale podaży w gospodarce - są w stanie zapewnić trwały wzrost gospodarczy, gdyż stawiają na samodzielne działanie obywateli. Zalicza się do nich:

  • racjonalizację wydatków państwa,
  • obniżki podatków,
  • tworzenie atrakcyjnych warunków dla inwestorów,
  • dostosowanie płacy minimalnej do produktywności.

Politycy muszą zastanowić się, jakie wydatki hamują wzrost i czy ulgi podatkowe wspierają te sektory gospodarki, w których inwestycje byłyby najbardziej opłacalne. Muszą ulepszać prawo, aby stało się korzystniejsze dla przedsiębiorców: przewidywalne i nie nakładające niepotrzebnych obciążeń administracyjnych. Muszą także zlikwidować nieracjonalne przywileje konkretnych grup zawodowych.

Przez długi czas w Grecji konkurencja w sektorze transportu była ograniczana przez kosztujące kilkadziesiąt tysięcy euro licencje dla taksówkarzy i kierowców ciężarówek oraz limity liczby licencji. Doszło do tego, że licencjami handlowano na czarnym rynku. Natomiast we Włoszech związki zawodowe wywalczyły 14 czy nawet 15 pensji w roku. W gąszczu newsów o transzach pomocowych dla Grecji zniknęła dyskusja nad wdrażaniem unijnego Aktu o Jednolitym Rynku, który stanowiłby ogromny krok w stronę budowania warunków dla trwałego wzrostu w Europie.

Krótkotrwałe ożywienie gospodarcze, które może być spowodowane przez większe wydatki państwa, transze pomocowe od międzynarodowych instytucji oraz coraz częściej postulowane interwencje Europejskiego Banku Centralnego, tylko odroczyłoby kryzys, który powróciłby z jeszcze większą siłą.

Po pierwsze, nakręcanie koniunktury poprzez większe wydatki jeszcze bardziej powiększyłoby dziury budżetowe i długi publiczne, pogarszając warunki do inwestowania. Europejskie kraje przerabiały to już trzy lata temu: wprowadzane wtedy kosztowne plany stymulujące gospodarkę znacznie przyczyniły się do obecnego kryzysu zadłużenia.

Po drugie, należy zadać pytanie, czy strefa euro powinna funkcjonować na zasadzie przyzwalania krajom na zadłużanie się, a potem udzielania im wielomiliardowej pomocy? W unii walutowej każdy kraj musi być za siebie odpowiedzialny.

Po trzecie, coraz częściej mówi się, że Europejski Bank Centralny mógłby pomóc najbardziej zadłużonym krajom strefy euro, masowo skupując ich obligacje, czyli - potocznie - "drukując pieniądz". Nie trzeba jednak być specjalistą od ekonomii, aby wiedzieć, że więcej pieniędzy na rynku mogłoby skutkować niekontrolowaną inflacją.

Kiedy Grecy i reszta Europy buntują się przeciwko "zaciskaniu pasa", nie widząc jego pozytywnych efektów, trzeba przypominać, że tylko w połączeniu z reformami strukturalnymi, zwiększającymi konkurencję w gospodarce, oszczędności mogą zaowocować powrotem do trwałego wzrostu gospodarczego.

Anna Patrycja Czepiel