Forum Obywatelskiego Rozwoju

2025-02-20

Synteza:

Wystąpienie premiera Donalda Tuska i ministra Andrzeja Domańskiego na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie odbiło się szerokim echem w przestrzeni medialnej. Sposobem na dogonienie Zachodu mają być inwestycje,  co do zasady jest prawdą – przemyślane inwestycje – zwłaszcza prywatne – napędzają wzrost. Premier podał też kwotę: 650 mld zł – tyle łącznie mają wynieść inwestycje w Polsce w 2025 roku. Kiedy jednak przyjrzymy się najczęściej używanej miary inwestycji, czyli relacji tej kwoty do produktu krajowego brutto okazuje się, że stopa inwestycji w 2025 roku spadnie w stosunku do lat poprzednich. Komunikat FOR autorstwa Bartłomieja Jabrzyka rozprawia się z tymi obietnicami i pokazuje, jak wiele jeszcze powinno się zrobić by deregulacja faktycznie weszła w życie.

Wystąpienie premiera Donalda Tuska i ministra Andrzeja Domańskiego na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie odbiło się szerokim echem w przestrzeni medialnej.

Premier, używając daleko idących porównań historycznych, kreślił świetlaną wizję Polski przeganiającej w poziomie życia kraje Zachodu. Sposobem na osiągnięcie tego celu mają być inwestycje. Co do zasady to oczywiście prawda – przemyślane inwestycje (zwłaszcza prywatne) napędzają wzrost. Premier podał też kwotę: 650 mld zł – tyle mają łącznie wynieść inwestycje publiczne i prywatne w Polsce w 2025 roku.

Kwotowo to rekord. Kiedy jednak przyjrzymy się najczęściej używanej miary inwestycji, czyli relacji tej kwoty do produktu krajowego brutto, to okaże się, że stopa inwestycji w 2025 roku nie tylko ma nie być
rekordowa, ale wręcz spadnie w stosunku do lat poprzednich.

Inwestycje: czy na pewno 2025 to rok przełomu?

To są inwestycje, inwestycje, inwestycje.

Premier zapowiedział, że w 2025 roku inwestycje w Polsce wyniosą 650 mld zł, zaznaczając, że może to być nawet ok. 700 mld zł. Nominalnie będzie to kwota rekordowa – w 2024 roku, inwestycje wyniosły 637 mld zł. Stanowiło to ok. 17,5% PKB. Tymczasem zapowiedziane na konferencji 650 mld zł będzie oznaczało stopę inwestycji na poziomie ok. 16,5% PKB w 2025 roku. Oznaczałoby to spadek o ponad 1% PKB rok do roku. Komisja Europejska prognozuje wyższy poziom inwestycji w Polsce – 702 mld zł, co stanowić będzie ok. 17,8% PKB. Dla porównania, średnia stopa inwestycji w Polsce w latach 2010–2023 wynosiła 18,7% PKB.

Podkreślenia wymaga to, że stopa inwestycji na poziomie 16–17% PKB plasuje Polskę na ostatnich miejscach wszystkich porównań międzynarodowych. W 2023 roku znajdowaliśmy się na drugim miejscu od końca w Unii Europejskiej pod względem poziomu inwestycji w stosunku do PKB (za Grecją).

Prawdziwa deregulacja wymaga ustaw

Ja oczywiście mam już trochę dosyć, bo od wielu, wielu miesięcy słyszę te dość
buńczuczne wezwania deregulacyjne w Unii Europejskiej i czasami też w Polsce. My
musimy przejść od tego, od sloganów do bardzo konkretnych decyzji.


Kolejnym elementem mającym mieć pozytywny wpływ na przyszły wzrost gospodarczy jest proponowana przez premiera Tuska deregulacja. Nadmierne regulacje krępują wzrost oraz generują niepotrzebne koszty po stronie przedsiębiorców, wpływając na wyższe ceny towarów i usług dla konsumenta. Premier powierzył misję deregulacji Rafałowi Brzosce, zaznaczając, że chodzi tylko o zmiany, które mogą być przeprowadzone rozporządzeniami, a nie ustawami.

Co do zasady, tylko ustawą można nakładać na obywateli konkretne obowiązki, a więc cel deregulacji – zmniejszenie ilości obowiązków ciążących na obywatelach i przedsiębiorcach oraz zmniejszenie ograniczeń ich praw – nie zostanie osiągnięty już z samego założenia. Rozporządzenia mają charakter wykonawczy; doprecyzowują, w jaki sposób obowiązek ustawowy ma zostać wykonany. Oczywiście, jest możliwe drobne zliberalizowanie tych aktów, jednak będzie to miało niewielki wpływ na życie obywateli czy praktykę obrotu gospodarczego. Chodzi tu np. o uproszczenie formularzy urzędowych albo prowadzonej dokumentacji czy niewielką zmianę praktyki działań kontrolnych.

Deregulacja jest oczywiście potrzebna, ale zawężanie jej tylko do zmian w rozporządzeniach to za mało.
Niezbędne są nowelizacje ustaw. Ewentualne blokowanie zmian przez prezydenta nie powinno stanowić
przeszkody w pracach legislacyjnych nad zmniejszaniem niepotrzebnych obciążeń – zwłaszcza w sytuacji, gdy nawet politycy opozycji na propozycją deregulacji reagują przychylnie. Ponadto identyfikacja obszarów, w których niezbędne są zmiany, i następujący po nim proces legislacyjny potrwają zapewne kilka miesięcy, a kadencja Andrzeja Dudy kończy się za niespełna pół roku. Prawdziwa, głęboka deregulacja jest potrzebna i będzie miała niewątpliwie pozytywny wpływ zarówno na poziom inwestycji, jak i na wzrost gospodarczy. Nie należy ograniczać się do zmian w rozporządzeniach.

Poza samą deregulacją ważna jest też zmiana podejścia do tworzenia prawa. Tym kontekście koncepcją wartą rozważenia jest np. szerokie stosowanie tzw. sunset clauses, tj. klauzul wygaśnięcia. W takim nowe ustawy nakładające ograniczenia na podmioty nią objęte zawierają termin końcowy ich obowiązywania. W przypadku niektórych regulacji trudno ocenić realne koszty i efekty. W przypadku zastosowania klauzuli wygaśnięcia, np. 3 lata, ustawodawca uzyskuje dane przydatne do oceny skutków regulacji. Jeśli zakładane skutki zostaną osiągnięte, termin obowiązywania przedłuża się (w drodze ustawy), a jeśli okaże się, że ustawa generuje nadmierne koszty i nie przynosi oczekiwanych efektów, wygasa ona z mocy prawa.

Minister finansów zapowiada wydatki

Pracujemy też nad specjalnym, 300-milionowym funduszem Deep Tech, który będzie inwestował m.in. w bezpieczeństwo cybernetyczne, technologie kosmiczne, satelity, sztuczną inteligencję oraz tzw. technologie podwójnego zastosowania. Wspólnie z PFR-em chcemy zdynamizować finansowanie tych obszarów, by więcej przełomowych technologii mogło rozwijać się właśnie w Polsce.


Minister finansów Andrzej Domański mniej mówił o deregulacji, więcej zaś o inwestycjach. Niestety duży nacisk kładł on na inwestycje państwowe, nie przedstawiając żadnych zarysów planu, jak poprawić stopę inwestycji prywatnych. Motorem inwestycji infrastrukturalnych, ze szczególnym uwzględnieniem energetyki, mają być państwowe spółki. Ani premier Donald Tusk, ani minister Andrzej Domański nie przedstawili żadnych projektów prywatyzacji kontrolowanych przez państwo, mimo że udział własności państwowej w polskiej gospodarce jest wyjątkowo wysoki. Rząd KO-TD-PSL-NL idzie tym samym w ślady PiS.

Minister finansów mówił za to o finansowaniu przez państwowe fundusze nowych, kosztownych inicjatyw. Takie przedsięwzięcia powinny być jednak finansowane przez prywatny kapitał, kierujący się relacją perspektywami zysku przy uwzględnieniu związanego z takimi projektami ryzyka. W realiach drugiego najwyższego deficytu finansów publicznych w UE oraz otwartej wobec Polski unijnej procedury nadmiernego deficytu tego typu wydatki powinny być ograniczane do absolutnego minimum.

Co należy zrobić?

Niestety ani premier, ani minister finansów, mówiąc dużo o inwestycjach, nie wspominali o wysokim deficycie i długu publicznym oraz wyjątkowo dużym na tle innych krajów udziale państwa w gospodarce. Deregulacja i działania mające zwiększyć stopę inwestycji – zwłaszcza prywatnych – to kroki w dobrą stronę. Należy dodać do nich ograniczenie deficytu, prywatyzację i demonopolizację.


Kontakt do autora:

Bartłomiej Jabrzyk
Analityk FOR
e-mail: [email protected]